Zdjęcie z serwisu wykop.pl Choć to już minęło 5 lat (jak ten czas szybko leci!) od ostatnich kuriozalnych pomysłów na zmianę w przepisach ruchu drogowego, to jednak wciąż mam to w głowie, a szczególnie wymysł zastąpienia podwójnej ciągłej. Dziś znów linia P-4 jest w centrum uwagi i znów w bardzo podobnym kontekście.Otóż jeden z posłów zauważył, że nie może często wyprzedzić rowerzysty zgodnie z przepisami, bo właśnie podwójna ciągła. I pewnie od groma kierujących ma ten sam dylemat, choć są tacy, co żadnego nie mają i po prostu ignorują. No i właśnie chyba do tej ostatnie grupy się zaliczył ów pomysłodawca, aby można było jednak P-4 przekraczać wyprzedzając jednoślady. Tak, tak, wprowadźmy do przepisów zapis, że przepisy są po to, żeby je łamać! Kuriozum, które doprowadziłoby do patologii i już kompletnego ignorowania oznaczeń. Problem nie bierze się jednak z przepisów (czy dopuszczeniu rowerzystów do jazdy po ulicach, jak niektórzy postulują) a w niepoprawnym znakowaniu dróg. Linia podwójna ciągła jest po prostu nadużywana i to bardzo wielu przypadkach. Czasem mam wrażenie, że jest to tylko tańsza alternatywa do wprowadzenia zakazu wyprzedzania. P-4 widujemy nie tylko przed skrzyżowaniami, wzniesieniami, przy obszarze z licznymi dojazdami do posesji, ale też na krętych drogach. Tyle, że wielokrotnie widoczność zupełnie pozwala na bezpieczne zajęcie na chwilę pasa dla ruchu w kierunku przeciwnym w celu uprzedzenia. O ile wielokrotnie dobrze użyta, często wraz z liniami jednostronnie przekraczalnymi, bardzo pomaga w ocenie sytuacji i widoczności, o tyle ile to razy jest użyta w miejscach bez sensu: zakręt w polach, zza którego przecież i tak wszystko widać, za skrzyżowaniem, gdzie nie ma sensu (powinna być użyta jednostronnie przekraczalna zabraniająca tego tylko dla zbliżających się do skrzyżowania) czy między wjazdami na pola, z których korzysta się przez dwa tygodnie w roku. A wracając do wyprzedzania rowerzysty, jak ów problem rozwiązać? Po pierwsze wcale nie jest tak, że zastosowanie linii przerywanych pozwala na nieograniczone wyprzedzanie. To wszak zabronione jest na oznakowanych zakrętach (znaki A-1 do A-4 na drogach dwukierunkowych z jednym pasem), przed wzniesieniami (z zastrzeżeniem jak wyżej), na skrzyżowaniach inne niż o ruchu kierowanym lub okrężnym. Zatem linia nieprzekraczalna powinna znaleźć się tylko tam, gdzie faktycznie jej przekroczenie może być niebezpieczne. A jak ograniczyć możliwość długotrwałego poruszania się po części jezdni przeznaczonej dla ruchu w kierunku przeciwnym podczas wyprzedzania innych samochodów? To bardzo proste! Wystarczy stosować znak B-25 "Zakaz wyprzedzania". Na odcinku drogi, na którym obowiązuje ten znak, kierujący pojazdem silnikowym może wyprzedzać tylko pojazdy jednośladowe oraz pojazdy niesilnikowe, czyli też rowery! Zatem najczęściej przypadki, w których nie ma konieczności zajęcia całego pasa do ruchu w kierunku przeciwnym, a czas zajęcia jest bardzo krótki, jednocześnie wyprzedzany nie ogranicza znacząco widoczności. To wszystko! Są wszystkie narzędzia do tego, by usprawnić ruch i przepisy nie potrzebują żadnej zmiany! Może tylko poza tym, aby stosowanie znaków tak pionowych jak i poziomych nie było pozostawiane byle komu, lecz ludziom, którzy będą potrafili to robić, przeszkolonym, certyfikowanym do organizacji ruchu i rozsądnym. Tego niestety za często u nas się nie uświadczy i to właśnie tu leży problem! |