BLOG

Subskrybuj kanał blogu

KatalogiWpisAchronologicznyTematycznyPoczytnościPopularnościOcen

O podwyżce VAT po raz drugi

poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Tematyka: matematyka, podatki, polityka, sklepy, zakupy

Kilka dni temu pisałem o aspektach związanych z podwyżką VAT od strony informatycznej. Dziś pragnę kontynuować ten temat. Tym razem spojrzenie nieco bardziej przyziemnie i bliższe większości, choć z pewnością nie każdemu Kowalskiemu.

Niejaki pan Kostecki chyba działający przy ministerstwie Finansów (ale mogę się mylić) stwierdził, że ta zapowiadana podwyżka VAT będzie w rzeczywistości obniżką kosztów życia. Argumentuje to tym, iż dużo produktów żywieniowych zostanie przeniesionych z obecnej 7% stawki VAT do nowej stawki 5%. Tym samym podatek od tych produktów (niskoprzetworzonych) a więc i ich cena uległa by obniżeniu. A ja się pytam - czy wszyscy w rządzie mają tak ograniczone spojrzenie?! Przecież do wytworzenia tychże produktów używa się półproduktów, których stawka VAT zostanie podniesiona z 3% do 5%. Po drugie W całym procesie z pewnością zużywana jest energia elektryczna, na którą także stawka VAT zostanie podniesiona. Tak samo transport samochodowy zdrożeje, a przecież nikt na rękach biegiem nie będzie zanosił maślanki do sklepu. A samochody chłodnie zużywają dość pokaźne ilości paliwa. Skąd więc ma dany produkt stanieć, jeśli wszystko po drodze będzie droższe - od wytworzenia, przez transport po składowanie w sklepach (które też za prąd zapłacą).

Kolejnym dziwnym spojrzeniem, jakim kieruje się rząd, jest coś, co w świecie ekonomicznym zwie się paradoksem arkusza kalkulacyjnego. Ot, łatwo sobie zmienić procenciki w jednej kolumnie, by w drugiej dostać większe liczby. Ale czy ktoś myśli o tym, że gospodarka absolutnie nie zachowuje się w taki sposób?! Przyjmijmy, że zamierzam kupić sobie jakąś fajną Alfę za 60 000 zł + 13 200 zł VAT. Ale podatek wzrósł, więc zamiast 13 200 zł VAT, zapłacić bym musiał 13 800 zł. Niby niewiele, ale jednak po doliczeniu pewnych innych kosztów stwierdzam, że 600zł to jest coś. Ponadto już martwię się, że i paliwo zdrożeje. Więc może kupię sobie zamiast 160KM wersję tylko z 90KM. I tym sposobem nie dość, że zapłacę mniej, niż pierwotnie zakładałem (a więc i państwo dostanie mniej z podatku) to jeszcze w przyszłości będę mniej płacił za paliwo - trudno, mniejsza przyjemność, ale taniej. Więc i drugie źródło wpływów do kasy państwa zostanie uszczuplone. Więc gdzie tu logika w podnoszeniu VAT? Każde zwiększenie cen wiąże się z obniżeniem popytu na dany produkt, a w konsekwencji może skutkować zmniejszeniem wpływów ze sprzedaży tego produktu. Przecież takich rzeczy uczą na podstawach ekonomii! Czyżby w rządzie nie było nikogo, kto ma podstawy ekonomiczne?!

Mało tego! W historii mieliśmy już wiele przykładów, gdzie zwiększenie akcyzy czy innych podatków przekładało się po pewnym czasie na zmniejszenie wpływu z ich udziału. A działa to także w drugą stronę. Co prawda skutki krótkoterminowe mogą być obiecujące, ale długofalowo jest to podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Mało tego - wiedząc, że podwyższona stawka VAT nie może obowiązywać dłużej, niż 3 lata, to może ja poczekam z zakupem tej Alfy przez owe 3 lata? W konsekwencji zamiast wpłacić do kasy państwa teraz 13 tys. zł, nie wpłynie ani złotówka!

Kolejny efekt - być może sprzedawcy będą starali się nie nękać nas podwyżkami cen i zrezygnują z części swojej marży. W konsekwencji mniej zarobią. A mając mniej - mniej także wydadzą. Czyli klasycznie rozwój gospodarki reakcją łańcuchową zacznie się kurczyć. A efektem ubocznym będą coraz to niższe wpływy do państwowej kasy.

A jest jeszcze jedna rzecz - zbliża się Euro 2012. Wystarczy poczekać rok, a przyjedzie na pewno dużo gości, którzy zostawią u nas swoje pieniądze. Z pewnością mały odsetek będzie ubiegał się o zwrot należnego podatku VAT. W ten sposób zasilą oni nasz skarb państwa. I fajnie - będą wyższe podatki, więcej wpłynie. Ale to będzie i tak kilka kropel wobec tego ile wpłacą obywatele Polski z tego tytułu. A co z długofalowymi skutkami? Jestem pewien, że te zniwelują cały zysk, jaki przyniesie zapłacenie VAT przez obcokrajowców. Więc czy nie warto poczekać jeszcze te dwa lata? Z pewnością tak... Tylko jest jedno ale - Konstytucja i limit 60% zadłużenia. Jeśli tak dramatycznie poszukiwana jest kasa, to można przeczuwać, że ta granica jest zagrożona. Ale oczywiście wcześniej nikt o tym nie myślał chwaląc się zieloną wyspą.

Informacje o wpisie
Wpis czytano:120 razy
0,02/dzień
Ocena wpisu:
6,00 (1 oceniających)
(Kliknij właściwą gwiazdkę, by oddać głos)

Wróć

Komentarze (0)


Ładowanie komentarzy... Trwa ładowanie komentarzy...

Zobacz inne wpisy

ZobaczOstatnio dodanePodobne

Strona istnieje od 25.01.2001
Ta strona używa plików Cookie.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych a zakresie podanym w Polityce Prywatności.
Reklama  
archive To tylko kopia strony wykonana przez robota internetowego! Aby wyświetlić aktualną zawartość przejdź do strony.

Optymalizowane dla przeglądarki Firefox
© Copyright 2001-2024 Dawid Najgiebauer. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ostatnia aktualizacja podstrony: 17.07.2023 19:35
Wszystkie czasy dla strefy czasowej: Europe/Warsaw