BLOG

Subskrybuj kanał blogu

KatalogiWpisAchronologicznyTematycznyPoczytnościPopularnościOcen

Rządowe projekty informatyczne - popis niekompetencji

niedziela, 22 maja 2016
Tematyka: informatyka, kontrola, państwo, pieniądze, podatki, polityka, praca, prawo, przepisy

Z pewnością wielu jeszcze pamięta potężną aferę, jaka wybuchła podczas ostatnich wyborów samorządowych. Nieudolnie stworzony system pozwalał na proste sfałszowanie wyników. Wydane miliony zostały wyrzucone w błoto, a zwrot "audyt bezpieczeństwa" pewnie był dla wszystkich z PKW tylko "fachowobrzmiącym terminem".

Kilkanaście dni temu kolejny wielki informatyczny projekt rządu został obnażony ukazując brak elementarnej wiedzy ze strony zamawiających. Platforma ePUAP uległa awarii uniemożliwiającej jej poprawną pracę przez kilka dni.

Czy coś się w tej kwestii zmieni? NIE! Oto wielkimi krokami nadciąga kolejna katastrofa i kolejna afera! Kolejny projekt, związany także z systemem ePUAP, przygotowywany naprędce i bez solidnej analizy wejdzie w życie już na początku lipca br. Mowa tutaj o rewolucji w systemie kontroli podatkowej znanej pod hasłem JPK - Jednolity Plik Kontrolny.

W skrócie rzecz ujmując, firmy będą w przypadku kontroli zobowiązane do przekazywania danych w postaci pliku o ustandaryzowanej specyfikacji zawierającym określone dane. Ma to na celu znaczne uproszczenie przeprowadzanych kontroli, gdyż większość wstępnej weryfikacji nie będzie już przeprowadzana przez kontrolerów urzędu skarbowego, lecz systemy informatyczne przygotowane(?) dla Ministerstwa Finansów.

Dlaczego projekt będzie niewypałem przynajmniej w początkowych fazach jego istnienia? Po pierwsze wszystko robione jest na hurra. Dość powiedzieć, że Ustawa pojawiła się raptem niecałe pół roku temu, a jeszcze w piątek 13-go maja były przyjmowane przez sejm ustawy zmieniające ustawę zmieniającą do Ustawy dotyczącej JPK. Chyba nikomu nie trzeba mówić, że wprowadzanie w życie na miesiąc przed nowych zapisów jest mało chwalebną drogą legislacyjną. No, ale sparaliżowanie pracy Trybunału Konstytucyjnego daje nieograniczone możliwości robienia z polskim prawem to, co tylko sobie posłowie wymyślą.

Oczywiście cały projekt wymaga stworzenia nowych narzędzi informatycznych. I choć jeszcze do niedawna wydawało się, że drobni przedsiębiorcy będą mogli uniknąć ponoszenia kosztów na wdrożenie takich rozwiązań, to już ostatnia zmiana pozbawiła jakichkolwiek nadziei. Co więcej - znacząco przyspieszyła ona wejście w życie rozwiązań dla małych i średnich firm. Ciekawe, czy ktoś zastanowił się jakie korzyści przyniesie budżetowi tak radykalne posunięcie zmuszające do zakupu specjalistycznego programowania już w 2018 roku absolutnie wszystkich prowadzących swoje przedsięwzięcia biznesowe? A ile z nich po prostu nie będzie stać i przez to upadnie nie tylko sprawiając, że przestanie od nich wpływać cokolwiek na konto US, lecz państwo jeszcze będzie musiało wspomagać wielu nowych bezrobotnych! Ustawa w obecnej postaci praktycznie unicestwi najsłabsze podmioty na rynku. I to nie tylko z powodu zakupu oprogramowania, ale i konieczności kolejnych, o których za chwilę. Jednym słowem, mikroprzedsiębiorstw (w tym samozatrudnionego Janusza wystawiającego 1 fakturę na rok) w znacznej mierze nie będzie po prostu stać na spełnienie wymogów Ustawy.

Ale to tylko mała dygresja, natomiast wracając do tematu - dlaczego wejście w życie Ustawy może spowodować paraliż systemu skarbowego. Jak już wspomniałem, nieprecyzyjna i wciąż zmieniana Ustawa skutecznie wprowadza zamieszanie. Nie zdziwię się, jeśli jeszcze 31 czerwca pojawi się kolejna nowela. A czy choć samo Ministerstwo wie, co znajduje się w ich wytycznych? Otóż nie wie! Po pierwsze to zakres i specyfikacja plików, jakie mają być przekazywane do US, nie jest objęta jakąkolwiek kontrolą! Byle praktykant w MF może opublikować sobie swój format i taki zaczyna w tym momencie obowiązywać! Teoretycznie żadna z firm informatycznych może nie mieć nawet czasu na dostosowanie się do nowych struktur. Mało tego! Już obecne struktury są wielką zagadką. Krótki czas na konsultacje i małe zainteresowanie tematem ze strony MF, US oraz firm sprawiły, że obecnie nie wiadomo, co tak naprawdę będzie trzeba przesyłać do skarbówek w ramach danych plików JPK. Spływające od tygodni do Ministerstwa Finansów maile stosowane przez urzędy skarbowe, firmy doradztwa podatkowego, podatników czy firmy informatyczne tworzące rozwiązania realizujące tworzenie JPK pozostają praktycznie bez odpowiedzi! Ministerstwo odsyła co najwyżej do nic nie wnoszących ustaw lub publikuje ogólnikowe i niejasne odpowiedzi. W efekcie nikt w kraju nie wie i nie potrafi dać odpowiedzi, jak tak naprawdę to wszystko ma działać! Mimo wielu organizowanych szkoleń próżno szukać wskazówek i wytycznych dotyczących interpretacji nowych przepisów.

Ciekawe, czy choć specjalny dedykowany serwer (i czy jego praca będzie redundantna - szczerze w to wątpię!) w ogóle jest stawiany. Przecież jest jeszcze tyle czasu (w praktyce pierwsze dane zaczną napływać w sierpniu)! Oczywiście, nie ma serwera, więc nie ma także mowy o jakiejkolwiek możliwości testowania! Firmy informatyczne praktycznie przygotowują rozwiązania po omacku i próbują same wymyślić, jak domniemana weryfikacja poprawności plików JPK może przebiegać, gdyż nie ma absolutnie żadnej możliwości na przeprowadzenie testów z wykorzystaniem rzeczywistego systemu, jaki będzie używany przez urzędy skarbowe. Mało: Ostatnie awarie platformy ePUAP miały bezpośrednie przełożenie na brak możliwości skompletowania całej dokumentacji dotyczącej wymaganych plików! Tak, część dokumentacji elektronicznej jest przechowywana właśnie na serwerach ePUAP, do których dostęp był nie możliwy (w części najbardziej potrzebnej).

Mało? Oto ostatnia zmiana zmusi przedsiębiorców do kolejnych wydatków. Tak, dla dużych jest to nieistotne, ale wszelkie małe podmioty będą musiały ponieść kolejne koszty związane z narzuconym stosowaniem kwalifikowanego podpisu w celu składania comiesięcznych obowiązkowych raportów w formacie JPK. Taki podpis nie był nawet wymagany w przypadku eFaktur! Teraz niestety będzie trzeba zakupić nie tylko drogi zestaw startowy, ale także co roku lub co dwa lata odnawiać podpis. Urzędy wydające takie kwalifikowane certyfikaty mogą zacierać ręce - to chyba jedyna grupa, która z pewnością na tym zyska i to dużo.

Podsumowując, nie zdziwcie się, kiedy już pod koniec wakacji w wiadomościach usłyszymy o kolejnej aferze związanej z funkcjonowaniem państwa polskiego; o kolejnych milionach pochodzących z kieszeni podatników, które zostały wyrzucone w błoto i zamiast przynosić korzyści budżetowi, przyczynią się tylko do strat po stronie zwykłych podatników, firm, które musiały zainwestować w oprogramowanie, a także i samego budżetu państwa. A jak ominąć paraliż informatyczny, jaki nastąpi? Najrozsądniejsze byłoby zrezygnowanie z takich sposobów weryfikacji i przeprowadzanie kontroli "po staremu". Ale, z tego co wiem, będą mieli narzucone limity i będą w obowiązku przeprowadzić ileś kontroli przy użyciu JPK (tak, jak policjantom narzuca się wystawienie iluś mandatów). A ciekawe, czy ktoś pomyślał choćby o tym, że tak rozbudowane specyfikacje i ilość danych zawarta w najgorszym objętościowo formacie - XML - będzie niezwykle kłopotliwa do przesyłania przez Internet, a nawet do przekazywania na płytkach DVD (w przypadku rocznych kontroli, jak wynika z symulacji, będzie grubo ponad 5GB danych).

Informacje o wpisie
Wpis czytano:119 razy
0,04/dzień
Ocena wpisu:
brak
(Kliknij właściwą gwiazdkę, by oddać głos)

Wróć

Komentarze (0)


Ładowanie komentarzy... Trwa ładowanie komentarzy...

Zobacz inne wpisy

ZobaczOstatnio dodanePodobne

Strona istnieje od 25.01.2001
Ta strona używa plików Cookie.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych a zakresie podanym w Polityce Prywatności.
 
archive To tylko kopia strony wykonana przez robota internetowego! Aby wyświetlić aktualną zawartość przejdź do strony.

Optymalizowane dla przeglądarki Firefox
© Copyright 2001-2024 Dawid Najgiebauer. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ostatnia aktualizacja podstrony: 17.07.2023 19:35
Wszystkie czasy dla strefy czasowej: Europe/Warsaw