czwartek, 1 listopada 2012 Tematyka: drogi, kodeks drogowy, przepisy, ruch drogowy |
Tego sezonu mieliśmy już pierwszy atak zimy. Choć nisko już po śniegu nie zostało śladu, to jednak w górach wciąż go sporo. A to tym bardziej zmusza do przestrzegania przepisu, którego znaczna część kierowców nie zna, a mówiącego o pierwszeństwie przejazdu w górach na stromych i wąskich podjazdach i zjazdach. Dokładnie problem ten opisuje Konwencja Wiedeńska, którą nasze państwo podpisało: Na drogach górskich i na drogach z dużym spadkiem o podobnej charakterystyce, na których wymijanie jest niemożliwe lub utrudnione, kierujący pojazdem jadącym z góry powinien zjechać na bok drogi w celu przepuszczenia pojazdu jadącego pod górę, z wyjątkiem przypadku, gdy sposób rozmieszczenia wzdłuż drogi zatok umożliwiających pojazdom zjechanie do nich jest taki, że, uwzględniając szybkość i pozycję pojazdów, pojazd jadący pod górę ma przed sobą zatokę i że byłaby konieczna jazda do tyłu jednego z pojazdów, jeżeli pojazd jadący pod górę nie zjechałby do tej zatoki. Jeżeli jeden z dwu pojazdów wymijających się jest zobowiązany do cofnięcia się dla umożliwienia wymijania, to pierwszeństwo jazdy bez cofania mają zespoły pojazdów przed wszystkimi innymi pojazdami, ciężkie pojazdy przed lekkimi pojazdami i autobusy przed samochodami ciężarowymi; jeżeli chodzi o pojazdy tej samej kategorii, to obowiązany do cofnięcia się jest kierujący pojazdem jadącym z góry, chyba że wykonanie tego manewru jest w sposób oczywisty łatwiejsze dla kierującego pojazdem jadącym pod górę, w szczególności, gdy znajduje się w pobliżu zatoki. Czemu tak a nie inaczej? Ma to związek z charakterystyką pracy pojazdów spalinowych. Ruszenie pod górę jest znacznie utrudnione (napędzana najczęściej tylko jedna oś), niż zatrzymanie przy zjeżdżaniu (hamowane wszystkie koła). W przypadku samochodów ciężarowych podjazd po zatrzymaniu mógłby się okazać w ogóle niemożliwy! Chętnie nadmienię tutaj podobny przepis, jaki obowiązuje w ruchu kolejowym. Oczywiście tutaj nikt nikogo nie przepuszcza, bo każdy jedzie swoim torem. Jednak w niektórych przypadkach przy podjazdach pod górę, na których występuje sygnalizacja zapewniająca separację pociągów znajdujących się na szlaku i jadących w tym samym kierunku, możliwe jest ignorowanie światła czerwonego! Tak, tak! Ale tak "dobrze" mają się tylko pociągi towarowe. Przyczyna ta sama - zatrzymanie takiego składu mogłoby uniemożliwić ponowne ruszenie. Sygnalizatory takie oznaczone są dodatkową tabliczką z literką "T" pod semaforem. |