środa, 6 października 2010 Tematyka: humor, ludzie |
Wszelkie sytuacje życiowe są często zalążkiem tych najzabawniejszych dowcipów, jakie miliony krążą przekazywane z ust do ust podczas spotkań towarzyskich, podczas zwykłej rozmowy a nawet podczas poważnych wykładów naukowców. Lubimy się śmiać, a najbardziej z innych. I nie uważam, aby było w tym coś złego, jeśli tylko potrafimy się śmiać razem z kimś, kto śmieje się z nas. Lekkie przymrużenie oka pozwala na wyjątkowo dużo swobody w kontaktach, komentarzach czy podejściu do życia. Przypadki innych, czy ich powiedzonka lub inne nawyki mogą dostarczyć wszystkim nieco uśmiechu. Tylko trzeba umieć to wykorzystać, zrozumieć i właściwie potraktować. Śmieszą także stereotypy (vide dowcipy o blondynkach). I znałem kiedyś taką blondynkę, która potrafiła na poczekaniu wymyślać wcale nie głupie dowcipy o sobie samej. Podobnie jak para policjantów w takiej sytuacji: Dwóch nastolatków w autobusie opowiadało sobie dowcipy o policjantach tuż za plecami stróżów prawa. Gdy było o tym, dlaczego chodzą zawsze we dwóch (bo jeden potrafi czytać, a drugi pisać), owi mundurowi postanowili wylegitymować. Jeden z nich poprosił o legitymację szkolną... Chwilę na nią popatrzył, po czym dał drugiemu ze słowami "masz, ty popatrz, ja spiszę". I nie widzę nic złego w tym, jeśli policjantowi powie się kawał "z notatnika milicjanta", zaś z księdzem opowie o tym, jak jakiś klecha dzielił ofiarę pieniężną na zasadzie - podrzucam, co złapie Bóg, to Jego. Choć jest wiele osób, które uważają, że tego typu dowcipy to obrażanie. A według mnie nie jest żadnym obrażaniem religii, żadnym sponiewieraniem czy grzechem powiedzieć dowcip o Bogu, czy obejrzeć komedię o zabawie w Boga (vide: "Bruce Wszechmogący"). Grunt to umieć oddzielić to, co jest tylko rozrywką i co ma służyć dobremu humorowi od tego, co faktycznie jest zamysłem obrażenia i kpiny. I dlatego chyba najmniej zabawni ludzie to ci, którzy owej umiejętności nie posiadają. Cennej umiejętności, która w moim przeświadczeniu jest całkiem dokładnym wyznacznikiem inteligencji osoby. A jeśli ktoś boi się powiedzieć księdzu dowcip o jego "kolegach po fachu", czy pośmiać się z blondynki to dla mnie jest to trochę - nomen omen - śmieszne. ;) |