BLOG

Subskrybuj kanał blogu

KatalogiWpisAchronologicznyTematycznyPoczytnościPopularnościOcen

Jazda polska

niedziela, 28 marca 2010
Tematyka: głupota, kodeks drogowy, motoryzacja, ruch drogowy

Tak, tytuł ma dużo wspólnego z serialem emitowanym bodajże przez TVN Turbo i TV4. Prawdopodobnie, gdyż obu kanałów nie posiadam. Mieszkając jeszcze w Opolu miałem jednak przez 5 lat możliwość podpatrzenia czasem stacji TV4 i emitowanych tam materiałów (ach, te pierwsze odcinki Star Treka ;) ). Ale wracając do tematu - serial ukazuje m.in. to, co dzieje się na drogach. I ja swój mały wkład w obserwacje chciałem wnieść. Obserwacje, które nikomu nie są obce, kto porusza się pojazdami po drodze. A jednak wielu z tych narzekających, sami występują w tej drugiej roli.

Pierwsze wydarzenie sprzed kilku dni: teren zabudowany, ograniczenie do 40, podwójna ciągła, znak zakazujący wyprzedzania, przejście dla pieszych. Dla mieszkańców Katowic czy Mikołowa pewnie bardziej obrazowym będzie podanie konkretnego miejsca - Kopalnia Doświadczalna Barbara. Obiekt, który mijam w tygodniu prawie codziennie w drodze do pracy i z pracy. Prawie, bo czasem zdarzy się wracać przez Chorzów ;) Ale ad meritum: Jadę sobie spokojnie ową drogą do pracy. Ograniczenie - tak, mało kto zwraca uwagę, bo i faktycznie przesadzone, gdy żadnych autobusów i pieszych na horyzoncie. Więc tym większe zdziwienie, gdy centralnie przed przejściem, na początku linii ciągłej tuż przy znaku zaczyna mnie wyprzedzać czerwony bolid, choć nie ze stajni Ferrari. Trochę czasu miałem, więc postanowiłem w czynie społecznym nieco przyprowadzić do porządku kierowcę. Tak, wiem co powiedzą niektórzy. Że niby pouczam, a przecież nic się nie stało. A ja mówię - tym razem. Tak więc krótka pogawędka z kierowcą. Jak do niej doszło - wtajemniczeni na pewno się domyślą. I jakież było moje zdziwienie, gdy kierowca oświadczył, że jego celem jest właśnie kopania, do której skręt był dosłownie za 150m. Czy ktoś mi jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego ktoś wyprzedza wbrew wszelkim możliwym przepisom (jeszcze chyba skrzyżowania zabrakło do kompletu), by za moment rozpocząć hamowanie przed wykonaniem skrętu jednocześnie zmuszając do hamowania także i mnie? Czy 10 sekund (dosłownie!) było wartych takiego pogwałcenia przepisów? W tym jednym przypadku kierowca stracił 60 sekund na rozmowie ze mną. Ale mam nadzieję, że następnym razem się zastanowi, że może mnie także się spieszyło i swoim manewrem mógł narazić mnie na stratę 10 sekund jego kosztem.

Sytuacja druga dosłownie dzień wcześniej - Gliwice, wjazd od strony Orzesza, pierwsze światła. Jak zwykle sznur samochodów skręcających w lewo i pusty pas do skręcających w prawo. Aż krew w żyłach mrozi, jak ci z prawego gnają po 40-50km/h (tak, tak, gnają!) swoim pasem nie zwracając zupełnie uwagi na zasłonięte przejście dla pieszych, zasłonięte skrzyżowanie tuż przed światłami, z którego co chwilę ktoś przepuszczony wjeżdża na prawy pas. Aż dziwne, że do tej porty nie widziałem tam jeszcze poważnego zdarzenia. Sam mam odruch gdy zbliżam się w takiej sytuacji do przejścia po prostu zwalniać, a wręcz zatrzymać się przed przejściem by upewnić się, że ktoś nie przechodzi. I uwierzcie, że nie o tym chciałem napisać! Traf chciał, że dojechałem do skrzyżowania akurat, gdy zapaliło się czerwone światło - byłem pierwszy. I jakież było moje zaskoczenie, jak bardzo mnie zamurowało, gdy prawym pasem kierowca przemknął mimo czerwonego światła, mimo pieszych, dla których ruch był otwarty i... Skręcił w lewo tuż przed wjeżdżające samochody! Tak, tak, z pasa do skrętu w prawo, przy czerwonym świetle, przez przejście, przez jedną ciągłą, przez drugą ciągłą, wymuszając pierwszeństwo, byle by tylko szybciej przejechać. Strach pomyśleć, co mogło się stać. Może to niepoprawnie politycznie, lecz czasem w takich sytuacjach mam ochotę wziąć strzelbę i takich idiotów i cwaniaków powybijać.

Króciutko jeszcze jedno zjawisko - kierunkowskazy. Tak, mówi się o ich nieużywaniu, czy używaniu już w momencie wykonywania manewru. Wszyscy na to uczulają i wszyscy to znają. Jednak czy ta prawomyślna kobieta nie zdaje sobie sprawy, że jadąc przez 300m z włączonym kierunkowskazem, przez 5 zjazdów do posesji, jeden na parking, stwarza tak samo duże zagrożenie?! Nadużywanie jest tak samo niebezpieczne, jak i nieużywanie! A już tylko jednym zdaniem wspomnę o osobach, które po wykonaniu manewru nie potrafią dostrzec na desce rozdzielczej migającego zielonego światła, które nie słyszą cykania, które po prostu nie pamiętają sprawdzić stanu użytego oświetlenia - czy głuchych i o ograniczonym polu widzenia można wpuszczać za kierownice? Nie po to wszak w samochodach nie wyposażonych w tradycyjne przerywacze stosuje się sygnał dźwiękowy, aby był dla ozdoby, lecz by informował! Skoro taki delikwent nie słyszy własnego migacza, to co się stanie, gdy nadjedzie karetka na sygnale?

A na koniec propos karetki - też sytuacje dwie ciekawe w drodze do pracy. Pierwsza - Orzesze, skrzyżowanie przy kościele. Od strony Łazisk kierowca pogotowia skręca w lewo. Tak, nie wolno, ale pojazd uprzywilejowany. Hamuję przed skrzyżowaniem by ustąpić mu pierwszeństwa. Może i źle, bo hamowanie zdecydowanie należało do gwałtownych; samochód częściowo odchylony od toru jazdy. I co? po zatrzymaniu przez kilka sekund dwóch kierowców potrafiło mnie ominąć i przejechać. To nic, że słychać syreny, migają niebieskie światła, to nic, że ktoś inny stoi częściowo bokiem na drodze - jest zielone, to się jedzie.

Druga sytuacja - zjazd z mostu przy elektrowni w kierunku Orzesza. Podąża też kierowca karetki na sygnale. A przede mną autobus bierze się za wyprzedzanie samochodu osobowego, bo jedzie 5km/h szybciej. Pal licho, może nie widział jeszcze karetki. Ale ta coraz bardziej się zbliża, a sytuacja się nie zmienia. Zero reakcji kierującego osobowym na moje światła ostrzegawcze, zero reakcji po chwili także i na karetkę, która już jest tuż za autobusem. Dopiero zjazd na siłę na prawy pas tego ostatniego w celu ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu zmusza samochód osobowy do hamowania. Po wyprzedzenie co widzę? Kobieta z telefonem w łapie - zero zainteresowania tym, co się dzieje wokół, zero patrzenia w lusterka. A gdyby tak, droga pani kierowco, wieźli tą karetką pani córkę?

Ot, jazda polska. A jeśli macie własne doświadczenia z dróg - piszcie w komentarzu, podzielcie się, opowiedzcie. A ja zapowiadam w następnym odcinku (o ile nie wydarzy się nic bardziej godnego uwagi) kontynuację tematu w sferze drogowej - będzie tragiczniej!

Informacje o wpisie
Wpis czytano:75 razy
0,01/dzień
Ocena wpisu:
brak
(Kliknij właściwą gwiazdkę, by oddać głos)

Wróć

Komentarze (0)


Ładowanie komentarzy... Trwa ładowanie komentarzy...

Zobacz inne wpisy

ZobaczOstatnio dodanePodobne

Strona istnieje od 25.01.2001
Ta strona używa plików Cookie.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych a zakresie podanym w Polityce Prywatności.
 
archive To tylko kopia strony wykonana przez robota internetowego! Aby wyświetlić aktualną zawartość przejdź do strony.

Optymalizowane dla przeglądarki Firefox
© Copyright 2001-2024 Dawid Najgiebauer. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ostatnia aktualizacja podstrony: 17.07.2023 19:35
Wszystkie czasy dla strefy czasowej: Europe/Warsaw