OPOWIADANIA I WIERSZE

Opowiadania i wiersze > Opowiadania > Pozostałe > Przyjemność nie dla dorosłych

Przyjemność nie dla dorosłych

Opowiadanko epizodyczne

Minęło już trochę czasu, gdy po raz ostatni dane mi było przeżywać coś tak niezwykłego. Kiedyś wręcz codzienność, po czasie pozostawiła tylko blade i zamglone wspomnienia.

Ona była taka wspaniała i wyrozumiała. Temperament wiecznie nienasyconego mężczyzny absolutnie jej nie przeszkadzał. Zawsze obejmowała i przytulała mnie wtedy tak czule. Była śliczną kobietą, choć dużo większą ode mnie. Ale świat, w którym żyłem, zawsze mnie przytłaczał swą wielkością. Nie lubiłem nigdy oddalać się od rodzinnego domu. Po prostu w nim czułem się bezpiecznie. Dlatego to wszystko prawie zawsze odgrywało się właśnie w nim.

Ona zawsze wiedziała, kiedy moje pragnienie się wzmagało. Wykazywała się tak silną intuicją, że nigdy nie potrzebowała moich słów, a zawsze bez trudu się rozumieliśmy. Podchodziła wtedy do mnie i ciepło obejmowała moje ciało. W jej rękach czułem się zawsze taki bezbronny, ale jednocześnie bezpieczny. Lecz to, co było największym przedmiotem mojego pożądania, to jej piękne, duże piersi. To właśnie one stawały się za każdym razem jakby centrum całego wszechświata. Wtedy przestawało się liczyć absolutnie wszystko pozostałe. Zawsze chętnie sama przede mną je odkrywała i przytulała moją głowę do nich. Tak miłe w dotyku te dwa obiekty pożądania działały na mnie niczym magia. Lecz było coś jeszcze poza kształtami, ciepłem i miękkością; coś, co być może wywoływało u mnie jeszcze silniejsze emocje. Ich zapach. Tak szczególny i niepowtarzalny. Nigdy, nigdzie takiego nie mogłem poczuć. To właśnie on, w połączeniu z promieniującym miłym ciepłem sprawiał, że zawsze wtedy zamykałem oczy, a usta same wędrowały ku źródła tej wyjątkowej woni. Ogarniające uczucie spokoju było wszechobecne. Jakbym znajdował się za żelazną kurtyną broniącą mnie od wszelkich niebezpieczeństw tego świata. Wargi same szczelnie otulały się wokół jej sutków ssanych instynktownie i muskanych delikatnie moim języczkiem. Wtedy to jeszcze jeden z moich zmysłów dołączył się do doznań odkrywanych do tej pory przez pozostałe - smak. Równie niepowtarzalny, co zapach. Absolutnie nic innego na świecie nie ma takiego smaku. Jedyny w swoim rodzaju i unikatowy doprowadzał mnie wręcz do stanu odurzenia. Nie był to smak ani zbyt słodki, ani zbyt słony. Lekko cierpkawy, ale niewywołujący skwaszenia. Może i czekoladki pałaszowane po kryjomu były lepsze, ale nigdy nie grały tak na moich zmysłach. Smak, absolutnie niezapomniany, po którym zawsze bez zawahania mogłem ją rozpoznać.

Długo tak zawsze byłem przytulony i zajęty doświadczaniem tego, co gasiło moje wszelkie pragnienia. Zresztą jej chyba także sprawiało to przyjemność. Starałem się być jak najdelikatniejszym w tym, co robiłem, lecz czasami mój temperament potrafił brać górę. Ale wtedy jeszcze jej to nie przeszkadzało.

Gdy kończyliśmy, zawsze zasypiałem. Często zdarzało mi się zasnąć nawet podczas. Ale cóż miałem poradzić, kiedy w jej objęciach czułem się tak błogo, tak lekko i tak bezpiecznie? Te doznania zawsze sprawiały mi tyle radości, że przestawałem odczuwać bóle, smutki, tęsknoty; gasiło to moje wszystkie pragnienia; nie czułem nawet głodu.

Dlaczego to się skończyło? Nie wiem... Może z czasem mój zmysł smaku uległ zmianie, i nie odczuwałem już tego tak intensywnie. Może to zwyczajne przesycenie ciągle tymi samymi doznaniami? A może mój męski temperament stawał się powoli nie do zniesienia dla niej? W końcowym okresie wiedziałem, że gdy czasami mnie ponosiło - sprawiałem jej ból. Ale nie potrafiłem nad tym zapanować. Może to też było przyczyną? Moje ząbki były ostre niczym brzytwy. Nie pozwalały dłużej wspólnie oddawać się tej przyjemności. Jednak ja długo po tym, jak przestaliśmy nie mogłem jeszcze zapomnieć o tej przyjemności, jaką mi dawała. Ciągle pragnąłem ssać i ssać. Przez trzy lata wspominałem te radosne chwile miętosząc językiem i ząbkami mojego ulubionego smoczka. Od tamtego czasu, ponad 21 lat temu, wiele się zmieniło...

KONIEC
Żory, 17.07.2005 r.

Ze specjalną dedykacją dla mojej byłej koleżanki - Agatki, która tak mi kiedyś pomagała.

Informacje o tekście
Data dodania:18 lipca 2005 14:07
Tekst czytano:2 551 razy
0,37/dzień
Ocena tekstu:
4,00 (17 oceniających)
(Kliknij właściwą gwiazdkę, by oddać głos)

Wróć

Komentarze (0)


Ładowanie komentarzy... Trwa ładowanie komentarzy...

Uwaga! Wszystkie teksty na tej stronie są mojego autorstwa i objęte są prawami autorskimi! Kopiowanie, publikowanie lub cytowanie w całości bez wiedzy autora - ZABRONIONE! Dowiedz się więcej o prawach autorskich

Strona istnieje od 25.01.2001
Ta strona używa plików Cookie.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych a zakresie podanym w Polityce Prywatności.
 
archive To tylko kopia strony wykonana przez robota internetowego! Aby wyświetlić aktualną zawartość przejdź do strony.

Optymalizowane dla przeglądarki Firefox
© Copyright 2001-2024 Dawid Najgiebauer. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ostatnia aktualizacja podstrony: 6.08.2023 19:26
Wszystkie czasy dla strefy czasowej: Europe/Warsaw