Nie milkną wciąż echa pomysłu wprowadzenia do przepisów prawa ruchu drogowego obowiązku utrzymywania określonej odległości od poprzedzającego pojazdu. Wszystko przez to, że gro kierujących kompletnie nie jest świadomych, ile wynosi taki bezpieczny odstęp. Wydaje się, że jak zobaczymy światła stopu, to przecież też zaczniemy hamować. Niestety, zanim to się stanie, zanim zobaczymy, zareagujemy i na dodatek ustalimy, z jaką siłą to robić, odstęp szybko się kurczy. Na ten temat powstał już niejeden opis, więc nie będę już powtarzał analizy, ile taki bezpieczny odstęp wynosi. Ale przyjrzyjmy się wszystkim przepisom, które odstęp definiują - tym znanym i tym, o których istnieniu niektórzy nie mają pojęcia. Zapisem postulowanym do zmiany jest oczywiście ten raczej znany punkt 3 ustępu 2. w artykule 19 PoRD: Kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Tak naprawdę w tym zdaniu zawarte jest wszystko. Jednak przepis jest egzekwowany tylko w sytuacji, gdy do zderzenia dojdzie. Inaczej bowiem nie ma możliwości udowodnienia jego nieprzestrzegania. Wprowadzenie konkretnych odległości dałoby drogę do karania już, zanim do takiego zderzenia dojdzie. Jednak to nie jedyny zapis nakazujący utrzymywanie odpowiednich odstępów. Już punkt 3. tego samego artykułu mówi, że na typowych dwukierunkowych jezdniach poza obszarem zabudowanym długie samochody ciężarowe (o długości ponad 7 m) lub wszelkie pojazdy z naklejką "ograniczenia prędkości", a więc z indywidualnym ograniczeniem prędkości (nie ma znaczenia długość pojazdu w takim przypadku) musi utrzymywać taki odstęp od poprzedzającego pojazdu, aby umożliwić bezpieczny wjazd przed siebie wszystkim wyprzedzającym. Jaki zatem powinien być to odstęp? Dwukrotność odstępu bezpiecznego plus jeszcze długość pojazdu, który wyprzedza. A może wyprzedzać również długi. Zatem powinien być to bardzo duży odstęp. Niestety, ten przepis wydaje się martwym i nie słyszałem o przypadku ukarania kogoś za jego niezachowanie, a z pewnością takich przypadków jest dużo. Przypomnę jeszcze raz: takiego obowiązku nie ma kierujący pojazdem o długości do 7 m, w terenie zabudowanym lub na autostradach, które zawsze mają jednokierunkowe jezdnie. Są jeszcze dwa wyjątki - gdy taki pojazd chce wyprzedzić poprzedzający, wówczas może się zbliżyć do niego oraz nie musi utrzymywać tej odległości, gdy wyprzedzanie jest zabronione. Niemniej, przypominam, że linia podwójna ciągła P-4 nie zabrania wyprzedzania mimo, że je może uniemożliwić. Ot, taka mała luka chyba w tym przepisie. Ale w przepisach znajdziemy też już istniejące twarde wytyczne co do odległości. Kolejny ustęp - czwarty - mówi o odległościach w tunelach o długości powyżej 0,5 km. I tak jest to 50 m dla pojazdów do 3,5 t oraz autobusów oraz 80 m dla wszelkich pozostałych. Nie ma znaczenia tutaj prędkość czy inne warunki! Wyjątkiem jest kwestia zatoru w tunelu (lub inne przepisy zmuszają do zatrzymania) - tutaj art. 47a mówi, że wówczas odległość od poprzedzającego pojazdu nie może być mniejsza niż 5 m! Jedne, co może zmienić nakazany odstęp jest zastosowanie tabliczki T-32 (pokazanej na początku tego wpisu). Pytanie jak rozpoznać, że tunel jest długi? To proste! Te, które kwalifikują się pod ten przepis muszą być oznaczone dodatkowo tabliczką T-1b lub bezpośrednio na znaku D-37 - Początek tunelu. Niestety, to chyba kolejny martwy przepis, o którym wie niewielu i który nie jest w ogóle egzekwowany. Skoro piszemy o odstępach, to warto także przypomnieć tu inne rodzaje odstępów zdefiniowane w ustawie. Te zgromadzone są w artykule 23. i 24. i mówią o konieczności zachowania bezpiecznego odstępu przy wymijaniu, omijaniu i wyprzedzaniu. Lecz chyba trudno byłoby nie stosować tych przepisów nawet, gdyby nie były wspomniane. Jednak w tym ostatnim przypadku trzeba nadmienić, że nie aż tak dawno w przepisach pojawiła się sztywna wytyczna: w przypadku wyprzedzania pojazdu jednośladowego [rower, motor] (...) odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m. Czyli w tych szczególnych przypadkach zostało doprecyzowane, ile taki bezpieczny odstęp przy wyprzedzaniu wynosi. O ironio - wymijając rowerzystę już takiego zapisu nie ma. Skąd więc tak wybiórcze potraktowanie? Kwestia odległości jest także ważna, i nie została pominięta w przepisach, w przypadku holowania. Art. 31, ust. 1, pkt 7 mówi, że odległość między pojazdami wynosi nie więcej niż 3 m przy połączeniu sztywnym, a od 4 do 6 m przy połączeniu giętkim (...). Tu zatem bardzo precyzyjnie wskazano, jakie są wymagane i dopuszczalne odległości od pojazdów. Kolejną kwestią jest ruch pojazdów w kolumnie (art. 32). Trzeba jednak przypomnieć, że kolumna pojazdów jest transportem zorganizowanym do takiego ruchu, a kolumną taką nie jest łańcuszek przypadkowych TIRów. W praktyce bardzo rzadko spotykamy się ze zorganizowanymi kolumnami pojazdów. Niemniej z obowiązku przypomnę, że odległości pomiędzy kolumnami nie mogą być mniejsze niż 500 m dla pojazdów samochodowych (czyli wszystko, co ma silnik i może jechać powyżej 25 km/h oprócz motorowerów i ciągników rolniczych) oraz 200 m dla pozostałych pojazdów. Przy czym nie dotyczy to pojazdów uprzywilejowanych (a więc np. kolumna ministra może jechać tuż za kolumną prezydencką) oraz wojskowych. 200 m dotyczy także pojazdów zaprzęgowych - tu może znajdować się ich maksymalnie 5 i to w kolumnie niezorganizowanej, a między piątym i szóstym musi być utrzymany minimum podany odstęp (art. 34, ust. 3). Jak widać, przepisy w Polsce definiują dość sporo sytuacji, w których istotny jest odstęp od innych pojazdów lub uczestników ruchu. Czy naprawdę potrzebujemy tego jeszcze więcej? Zapewne, gdyby respektowane były wszystkie obecne zapisy, nie byłoby takiej konieczności. Tymczasem jest wiele innych kwestii, które są albo nieporuszone w przepisach, albo brakuje wyjątków, przez co stosowanie staje się czasem absurdalne. I myślę, że to właśnie te kwestie powinny być wprowadzane w pierwszej kolejności. |