Ostatnio coraz częściej mówi się o zakazie wjazdu samochodom spalinowym do centrów miast. Mają powstać tzw. "strefy czystego transportu", do których wjazd będzie możliwy wyłącznie samochodami elektrycznymi, na ogniwa wodorowe lub gaz CNG. Już sam projekt sprawia, że byłyby to najbardziej restrykcyjne przepisy; w innych krajach dopuszcza się w takie strefy m.in. hybrydy lub auta z instalacją LPG. Choć często powtarzam, że smog w naszym kraju to nie wina samochodów, a głównie budynków, w których funkcjonują kotły na paliwa stałe, to jednak zapewne z pozycji warszawskich korków upatruje się w takich regulacjach panaceum na zanieczyszczone powietrze. Oj, jak widzę choć jeden dom, który kopci więcej niż stary Autosan jadący pod górę. Ale na ten temat można by jeszcze dużo powiedzieć. Jednak chciałem poruszyć inny problem. Wraz z projektem pojawiła się także propozycja nowego znaku wyznaczającego taki obszar, który miałby mieć oznaczenie D-54. Przykładzie ponownie kuriozalnej propozycji wprowadzającej jeszcze większy bałagan w przepisach! (Ach, kiedy wreszcie zostaną one napisane na nowo bez dziesiątek wzajemnych odwołań i luk?) Po pierwsze: kolorystyka znaku. Totalny absurd! Nie ma żadnego znaku o takim układzie kolorów. Już samo to sprawia, że znak jest oderwany od realiów. Znak w swej intencji ma wyrażać zakaz wjazdu nieuprawnionym pojazdom. Dlaczego więc nie jest utrzymany w konwencji wszystkich znaków zakazu, np. zakazu wjazdu pojazdom silnikowym (B-3), czy nawet często widywanym, choć nieoficjalnym znakiem zakazu wjazdu samochodom z instalacją LPG (napis LPG na okrągłej tarczy z czerwoną obwódką). Czemu w ogóle taki znak został przypisany kategorii informacyjnej, a nie zakazów, skoro wjazd w taką strefę nieuprawnionym pojazdem byłby wykroczeniem? Druga rzecz, to: po co znak miałby mieć charakter "strefowy"? Strefa ma kolosalne znaczenie dla znaków zakazu takich, jak ograniczenie prędkości (B-43) czy zakaz postoju (B-39) - wówczas wiemy, że skrzyżowanie nie odwołuje. Może mieć też sens dla stref płatnego parkowania (D-44). Ale strefa zakazu wjazdu? Przecież sam zakaz zakazuje przekraczania znaku i wiadomo, że za nim nie może z żadnej strony wjechać nieuprawniony pojazd. Strefa nie ma żadnego sensu! No być może poza jakimś rozumieniem przepisów. Pewnie, ładnie brzmi "strefa czystego transportu" ale w ujęciu przepisów ruchu drogowego nie ma najmniejszego sensu! Po co więc takie udziwnienie? Mam nadzieję, że ktoś, zanim wprowadzi taki bubel, zastanowi się w ogóle nad sensem tego, co miałoby się znaleźć na naszych drogach. A najlepiej, jakby walkę ze smogiem prowadzić tam, gdzie leży główna jego przyczyna, a nie szukać sposobu na najprostszą formą zasilenia budżetu wpływami z mandatów. |