piątek, 2 lutego 2018 Tematyka: ekologia, elektroenergetyka, smog, środowisko |
Temat smogu nie znika, a staje się coraz bardziej popularny. I bardzo dobrze! "Wielkie głowy" myślą też, co tu zrobić, żeby nie było, że się tematem nie zajmują. Po głośnych dyskusjach na temat elektrycznych pojazdów (który to temat w ogóle w efekcie nie zrodził żadnych sensownych działań i nie stworzył żadnych rozwiązań prawnych) przyszedł czas na to, aby przestawić gospodarstwa na ogrzewanie przy użyciu energii elektrycznej. Założenia projektu są takie, aby w nocy obniżyć cenę prądu przeznaczonego na ogrzewanie. Takie działanie ma w założeniu przynieść dwa główne pozytywne efekty: 1. Zastąpić obecne źródła ciepła prądem, a w zamyśle wyeliminować piece na paliwa stałe; 2. Wypłaszczyć tzw. krzywą dobową zapotrzebowania na energię elektryczną. O ile co do punktu drugiego to faktycznie - bez wchodzenia w szczegóły - jest to pożądany i pozytywny efekt, to trzeba zastanowić się nad pierwszym. Przede wszystkim nie każde "ogrzewanie prądem" mogłoby skorzystać na tym rozwiązaniu. Trzeba pamiętać, że np. popularne ogrzewania podłogowe realizowane przy pomocy elektrycznych mat grzejnych w ogóle nie wchodzą w grę, ponieważ muszą one pobierać prąd sumarycznie przez całą dobę. A wręcz w nocy mogą zużywać go mniej ze względu na obniżenie temperatury pomieszczeń w tych godzinach. Tak naprawdę takie działania ze strony sprzedawców energii elektrycznej mogą być skierowane wyłącznie do posiadaczy elektrycznych pieców akumulacyjnych. Te zaś ze względu na swoją konstrukcję wymagają umieszczania bardziej "tradycyjnego". Trzeba też pamiętać, że są one bardzo ciężkie. Ponadto mogą w trakcie ładowania się wykazywać zapotrzebowanie na moc znacznie większą, niż nie tylko obecna umowna moc wielu gospodarstw, ale niż projekt instalacji. W bardzo wielu budynkach, gdzie stosowane są jeszcze stare piece na paliwo stałe, które w największej mierze odpowiadają za zimowe zanieczyszczenie powietrza, instalacja elektryczna po prostu nie pozwoli na zastosowanie pieca akumulacyjnego. Ponadto nie należy zapominać o tym samym argumencie, jaki pojawia się w dyskusjach nad elektryfikacją transportu: w naszym kraju zdecydowana większość energii elektrycznej jest wytwarzana w efekcie spalania paliw stałych. Do tego wciąż jeszcze nie najlepsza infrastruktura energetyczna i mały stopień rozproszenia źródeł energii w większości części kraju - to wszystko wcale nie pozwala na snucie pięknych wizji czystego powietrza spowodowanego korzystaniem przez wszystkich z energii elektrycznej w celach grzewczych. Nie rozumiem, dlaczego nie pójść w znacznie prostsze i skuteczniejsze rozwiązania. Znam wiele rejonów, gdzie do gospodarstw jest doprowadzona instalacja gazowa (lub jej doprowadzenie nie jest nader skomplikowane), a jednak wciąż wykorzystuje się do produkcji ciepła piece na paliwa stałe. Czy prosty system dofinansowań i wymian na kotły gazowe nie poczyniłby więcej dobra w znacznie krótszym czasie? Wszak taki kocioł gazowy może być równie bezobsługowym, jak ogrzewanie elektryczne; palenie węglem lub drzewem zawsze będzie wymagało jakiegoś stopnia obsługi. Skąd taki nacisk u nas na prąd? (To pytanie chyba pozostawię retorycznym). |