sobota, 7 maja 2016 Tematyka: ekonomia, matematyka, oszustwo, państwo, podatki, psychologia, szczęście |
Blisko pięć lat temu sytuacja była podobna. Pisałem wówczas o szale, jaki ogarnął kraj. Dziś sytuacja przewyższa tą, sprzed blisko połowy dekady. Od tamtej pory zmieniło się tylko kilka elementów - pojedynczy zakład w totka jest o 50% droższy, co spowodowało, że i prób teoretycznej opłacalności się podniósł o taką wartość. A jednocześnie oznacza podniesienie się wpływów (przy założeniu, że wciąż oddawanych jest ilościowo tyle samo zakładów). Co jeszcze się zmieniło? A no mamy nowy rekord kumulacji. Rekord, który ma przyciągnąć do kolektur rodaków, którzy chętnie oddadzą pieniądze. Tym razem jednak nastąpiła jeszcze większa próba przyciągnięcia nawet tych, którzy o statystyce mają jakieś blade pojęcie. Ponieważ teoretyczne szanse dają pozornie gwarancję na pomnożenie kapitału. A skąd nagle taka potrzeba? Kto czytał tamten mój wpis nie powinien mieć problemu z wywnioskowaniem. Od roku 2011 drastycznie wzrosła potrzeba zasilenia budżetu państwowego. Rozdawnictwo firmowane programem "500+" to najbardziej rozpoznawalny znak, ale wiele innych elementów polityki nowych rządów sprawiło, że potrzeba załatać deficyt budżetowy, o którym już za niedługo z przerażeniem będzie się mówić na całym świecie. Dlatego zakończę parafrazując moje poprzednie zakończenie: "Grajcie wszyscy, obstawiajcie, skreślajcie, szukajcie systemów, kombinacji! By żyło się lepiej Dżesice i innym, by przerzucać pieniądze z miejsca na miejsce i mydlić oczy populistycznymi programami!". PS. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że Lotto to jedno wielkie oszustwo i ustawione losowania, skoro właśnie teraz - tuż po rozpoczęciu realizacji programu "500+" - pojawia się taka sytuacja? |