'Kombinatorstwo' jest właściwie narodową cechą. Gdy tylko pojawia się jakiś problem, każdy Polak będzie szukał sposobu jego obejścia. A gdy już ktoś wynajdzie, wówczas wszyscy chętnie z tego korzystają. Niby można to uznać za zaletę kreatywnego i logicznego myślenia. Ale czy jest to aż tak chwalebne, gdy używane jest do niezbyt prawych zachowań. Luki w naszych skomplikowanych i często pozbawionych logiki przepisach są częste i często tylko kwestią czasu jest znalezienie sposobu na to, by płacić mniej, by więcej zyskać, by można było więcej robić, by nie zostać ukaranym. Kilka dni temu taki sposób na uniknięcie utraty prawa jazdy obiegł z hukiem cały kraj: "Zrób sobie odpis dokumentu, a wówczas dokumentu nie zabiorą!". Ma to być lepszy sposób od narażającego na karę 50zł "zapomnienia" prawa jazdy w przypadku, gdy policjant zechce je nam odebrać (a może to zrobić nie tylko w przypadku przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym!). Ludzie powoli zaczynają szturmować notariuszy w celu zdobycia odpisu dokumentu, by tym odpisem posługiwać się w przypadku kontroli, tym bardziej, że nie jest to kosztowna operacja. Wierzą, że da to skuteczną ochronę i już zawsze legalnie będą mogli oni jeździć. I tu pojawia się problem. Po pierwsze, to sporna jest kwestia, czy odpis - mimo prawomocnego stwierdzenia posiadania dokumentu - może być w pełni potraktowany jak prawo jazdy (lub dowód rejestracyjny). Z jednej strony Ustawa Prawo o Ruchu Drogowym wskazuje wyraźnie, że dokumentem stwierdzającym jest Prawo Jazdy. Z drugiej wykładnia dotycząca odpisów sugeruje, że odpis jest pełnoprawnym dokumentem zastępującym odpisany dokument. Na pewno można z tego powodu wdać się w utarczkę z funkcjonariuszem i kontrola zakończy się zmarnowaniem czasu. Druga kwestia - funkcjonariusz wstrzymując nam uprawnienia do kierowania (lub zatrzymując dowód rejestracyjny) wcale nie musi fizycznie nam ich odebrać. Stosowna informacja i tak pojawi się w systemie, więc "daje to przewagę" kilku godzin, może dni, gdy posiadane dokumenty i tak staną się bezwartościowe. A przecież żadna kontrola nie polega tylko na obejrzeniu plastiku. Właściwie, słysząc ile dziennie w Polsce zatrzymywanych jest osób z wstrzymanymi uprawnieniami lub z orzeczonym zakazem prowadzenia, albo nigdy uprawnień nie posiadających, można przypuszczać, jakie jet pojmowanie prawa na drodze przez takich kierowców. Natomiast bardzo mało mówi się o innej, skutecznej i w 100% legalnej metodzie, która daje 99% pewności w uniknięciu zabrania nam prawa jazdy. Wystarczy tylko stosować się do ograniczeń prędkości, uważać szczególnie tam, gdzie mogą pojawić się piesi (tak, kolizja z pieszym prawie na pewno zakończy się wstrzymaniem uprawnień!) szczególną uwagę zwracając, by nie wyprzedzać ani nie omijać nikogo przed przejściem. A wówczas z pewnością nie tylko zachować można uprawnienia, ale też zaoszczędzić czas nie narażając się na czasochłonne kontrole policjantów, którym agresywnym, niebezpiecznym i nieprzepisowym zachowaniem łatwo można wpaść w oko. |