Z góry wiem, że to, co chcę napisać, spotka się z dużą falą krytyki, niezadowolenia i wyzywania mnie czy wysyłania do okulisty. Niemniej, jeśli skłonię tym jednak kogoś do przemyślenia, to będzie warto się narazić... A o czym tym razem? A no zima w tym roku znów ciepła. Choć dni krótkie i ciemności szybko zapadając nie łatwo oddając pole porannemu światłu, lecz to nie zniechęca do wykorzystywania rowerów jako środka transportu. Oczywiście, w takich warunkach oświetlenie na rowerze jest obowiązkowe. Próżno dziś szukać jeszcze takich, które zasilane byłby niewyczerpalnym źródłem prądu w postaci dynama (choć ja wciąż - w nieco ulepszonej wersji - używam właśnie jego). Popularność i niska cena oświetlenia LED sprawiła, że większość z kierujących rowerami używa właśnie takiego oświetlenia zasilanego bateriami. Jednak baterie, czy akumulatory, mają to do siebie, że kiedyś się wyczerpują. Co więc wymyślili producenci, aby przedłużyć pracę na bateriach takiego oświetlenia? Miganie! I tak oto mamy całą armię migających rowerzystów. Niestety, przepisy w żaden sposób nie regulują tej kwestii. O używaniu świateł mówi art. 51. Ustęp 6 odnosi się m.in. właśnie do rowerów, a jest w nim powiedziane tyle, że należy używać oświetlenia pojazdu. Tyle, że w przypadku rowerów nie jest wymagana żadna homologacja, czy inna legalizacja. Stąd migające światła w żaden sposób nie są zabronione. Aktualizacja 7.04.2015: Jak słusznie zwrócił uwagę jeden z komentujących, istnieją przepisy regulujące kwestię migającego oświetlenia. Zarówno migające oświetlenie z przodu jak i z tyłu na rowerze są jawnie dopuszczone przez przepisy (od 2012 roku). Jednak czy jest to słuszne? Pół biedy, gdy migającym światłem jest tylne - czerwone. Jednak w przypadku przedniego - białego (a często wręcz wpadającego we fiolet lub nawet niebieskawego) sprawa nieco się komplikuje. Po pierwsze, w ciemnościach, z większej odległości kierujący może nie być w stanie sprecyzować, czy to jedzie rowerzysta, czy może pojazd uprzywilejowany. W takiej sytuacji zupełnie niepotrzebnie zacznie on skupiać swoją uwagę właśnie na tym świetle, co może negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo w bezpośrednim jego otoczeniu. Co gorsza, niektórzy rowerzyści używają z przodu dwóch lamp! Te migając naprzemiennie potrafią zupełnie wprowadzić w błąd! Druga kwestia dotyczy samego rowerzysty. Powiedzcie mi, jak on może jechać przy takim oświetleniu? Ciągłe miganie powoduje, że wzrok w żaden sposób nie może się przyzwyczaić do natężenia światła. Zaczyna występować widzenie pamięciowe, a to - nie dość, że nie oddaje aktualnej sytuacji - to na dodatek zupełnie zaburza interpretacje ruchu! Zatem szybko zmieniająca się sytuacja na drodze jest po prostu nie do zauważenia przez rowerzystę, a to wprost może prowadzić do wypadku! No i kolejna kwestia - takie migające światło jest potwornie męczące dla skupiającego się na drodze kierującego rowerem. Jak więc można jechać przy takim oświetleniu? W celu uniknięcia efektów z powyższych akapitów, producenci znaleźli jeszcze jedno rozwiązanie - miganie, ale z bardzo dużą częstotliwością. Wciąż zauważalne, ale pozwalające odbierać płynny obraz otoczenia. Jednak takie szybkie migotanie jest czynnikiem, który może doprowadzić do ataku niektórych chorych na epilepsję! Nie mówię tylko o kierujących, ale po prostu ludzi w pobliżu. Owszem, mogą oni odwrócić wzrok, ale czasem atak taki może przyjść niespodziewanie. Drodzy rowerzyści - pomyślcie też o takich osobach! Myślę, że jak najszybciej należałoby uregulować kwestię warunków, jakie powinno spełniać oświetlenie wszelkich nielegalizowanych pojazdów [Aktualizacja 7.04.2015] przemyśleć, czy dopuszczanie migającego jest na pewno dobre. [koniec aktualizacji] Bo na zdrowy rozsądek użytkowników raczej nie ma co liczyć. |