Wybory samorządowe wreszcie, po wielkich przygodach, udało się zakończyć. Zawinił system informatyczny. Wydawanie nowych dowodów osobistych zostało odroczone do marca, choć miały wejść w obieg na początku 2015 roku. Przyczyna - system informatyczny. W Małopolsce karetka zamiast jechać 250 m, przemierza dziesiątki kilometrów - pada pytanie, co za system na to pozwolił. Takich przykładów można mnożyć. A ile razy słyszeliśmy w życiu codziennym, że czegoś nie można, na coś trzeba czekać, bo system nie działa, nie pozwala? Wydawać by się mogło, że informatyka, która wkroczyła do naszego życia w sposób nie do uniknięcia kontaktu z nią, stacza się; rozwiązania coraz częściej zawodzą, coraz więcej problemów z tym związanych nie pozwala funkcjonować. Jednak czy to prawda? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony można by rzecz, że to zwykła statystyka, że komputery towarzyszą nam w tak wielu działaniach, że błąd musi się prędzej czy później pojawić. Z drugiej strony nie należy zapominać, że obecne systemy informatyczne wykonują znacznie więcej zadań, niż robiły to jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Stopień komplikacji jest, w porównaniu z tamtymi czasami, ogromny. To także zwiększa prawdopodobieństwo zawodności. Jest i trzecia strona. Nauczyliśmy się korzystać z dobrodziejstw informatyzacji. Nauczyliśmy się też od komputerów wymagać coraz więcej. Dlatego coraz więcej firm czy osób wyszukuje rozwiązania i oczekuje wdrożenia nawet bardzo specyficznych funkcji w ich oprogramowaniu. Niejednokrotnie nie potrafiąc określić dokładnej specyfiki ich działania albo nie potrafiąc dostrzec zależności z innymi elementami funkcjonalnymi. Jeden chce to, drugi tamto, aż tu nagle okazuje się, że niby i pierwszemu i drugiemu odpowiada, ale u trzeciego próba połączenia tych rozwiązań kończy się awarią. A więc mamy tu kwestię stopnia komplikacji i mnogości funkcji (wystarczy zajrzeć choćby do wymagań przedstawionych w przetargu na system dla PKW). Drugim aspektem jest czas, w jakim każdy oczekuje rozwiązań. Kiedyś procedurom testowym poświęcano nawet miesiące, co pozwalało tworzyć naprawdę stabilne i niezawodne rozwiązania. Dziś świat tak pędzi i tak dynamicznie się rozwija, że nikt nie zamierza czekać tyle czasu. Każdy chce coś najlepiej na już. W efekcie nie ma czasu na gruntowne testowanie rozwiązań. (I znów, vide, na ile przed wyborami ogłoszono przetarg na wykonanie oprogramowania). Trzecia kwestia, to oczywiście koszty. Gdy konkurencja była mała, oprogramowanie było drogie, a wszelkie modyfikacje na życzenia użytkowników obarczone były wręcz zaporowymi cenami. Dzięki temu funkcjonalność była skromniejsza, ale dobrze przetestowana. Dziś konkurencja wymusza obniżanie kosztów oraz realizowanie większości zachcianek klientów firm informatycznych. Bo jak nie zrobisz tego ty, to zrobi to ktoś inny. W efekcie funkcji jest multum, a przecież ich stworzenie wciąż kosztuje. Zatem ponownie w ograniczaniu testów szuka się oszczędności. (Ponownie patrz, za jaką cenę wykonano system dla PKW. Dla niezorientowanych powiem, że cena jest śmiesznie mała i nierelatywna do wymogów stworzenia poprawnego systemu). No właśnie, poruszyłem kwestię "nie ten, to inny". Firm produkujących oprogramowanie (ale także i sprzęt) są dziś tysiące, jak nie dziesiątki czy setki tysięcy w samej tylko Polsce. To rodzi kolejny problem - kompatybilności. Bardzo często chcemy (albo jesteśmy zmuszeni), aby nasz system komunikował się z innym. Większość rozwiązań nie jest otwartymi standardami. Trudno oczywiście winić za to twórców (bo stworzenie otwartej specyfikacji sprawi, że inne firmy wykorzystają). Ale to stwarza niestety wielki problem z brakiem kompatybilności pomiędzy różnymi systemami, który jest bezpośrednią przyczyną np. znikających pieniędzy na koncie lub brakiem przepływu informacji (patrz NFZ i dochodzenie, kto jest ubezpieczony, a kto nie). Na marginesie dodam, że także system dla PKW i w tej kwestii poległ, bo wymogiem była właśnie kompatybilność z działającym dotychczas. To główne problemy i przyczyny tego, że coraz częściej natrafiamy na przeszkody, których do tej pory nie było, a oczekiwania szybkiego załatwienia sprawy przez komputery kończą się zawodem. Niestety, moim zdaniem, te sytuacji będą coraz częstsze. Wszystkie opisane problemy w przyszłości raczej będą się pogłębiać, zamiast znikać. Czy zatem czeka nas w przyszłości poważny kryzys informatyczny, po którym dopiero zmieni się podejście wszystkich do komputerów? |