Teren zabudowany, wynikający z niego obowiązek jazdy do 50 km/h, żadnych innych znaków zakazu. Jadę 55-60 - nie chcę być zawalidrogą, choć nie robię tego nader chętnie. A i tak jestem wyprzedzany - daję 70-80. Mijam niebieską tablicę informującą o żółtej skrzynce przy drodze. I ona już w zasięgu wzroku. Wyprzedzający wciska na hamulec... Wciska i wciska i wciska i ja muszę... 40 km/h jak pod kreskę. Chcę wyprzedzić, ale doświadczenie powstrzymuje. Nie myliłem się, ledwo minęliśmy, a zawalidroga znów rozpędza się do poprzedniej prędkości. Nie potrafię pojąć takiego zachowania. Pal licho wyprzedzanie i przekraczanie prędkości - dobra, może akurat faktycznie się spieszy, w sumie nie zepchnął przy tym nikogo z drogi, pieszych, zwierząt w pobliżu nie było, droga prosta. Ale w takim razie po kiego grzyba to zwalnianie aż 10 km/h poniżej dozwolonej prędkości? Nawet wiedząc, że przecież i tak nie błyśnie lampa żółtej skrzynki przy mniej niż 60 km/h? Szukam wytłumaczeń... 1. Tak panicznie boi się mandatów i punktów karnych (bo jeżdżąc, jak jeździ ma już tego pokaźną kolekcję), że panika doprowadza do irracjonalnego zachowania w postaci wprowadzania zamieszania w płynności ruchu? 2. Tak zasuwa, że nie zwraca uwagi na znaki i widząc fotoradar podejrzewa, że ktoś zrobił zasadzkę stawiając wcześniej ograniczenie do 40 (bo trudno o mniej)? 3. Nie ma zielonego pojęcia o obowiązujących ograniczeniach prędkości na odcinku drogi, którym się porusza? 4. Licznik już przy 40 km/h zawyża mu wskazania o 10 km/h? Więcej nie potrafię wymyślić, ale wszystkie te punkty są zatrważające! Jeśli zachodzi pierwsza przesłanka, to co to za kierowca?! Jeśli druga, to co się stanie, jak na drogę wejdzie kot, o dziecku nie wspominając - nie zauważy go także? Jeśli trzecia, to może zaraz komuś na czerwonym wyjedzie, ale pieszego na przejściu przejedzie, bo pewnie nie wie, że tam jest on uprzywilejowanym uczestnikiem ruchu. A jeśli czwarta, to... o zgrozo, to znaczy że pozwala sobie (w jego przekonaniu na szczęście) jechać 90-100 km/h w terenie zabudowanym!? |