wtorek, 8 lipca 2014 Tematyka: bezpieczeństwo, człowiek, głupota, ludzie |
Ostatnio nawiedzają Polskę (przynajmniej jej "dolną" część) krótkotrwałe acz intensywne wiatry, które nie tylko łamią gałęzie drzew, ale nawet wyrywają je z korzeniami (co miało miejsce choćby dziś). Oczywiście towarzyszą temu ulewne deszcze. Ale nawet w taką pogodę możemy obserwować nieszczęśników próbujących przedrzeć się przez ścianę wody, stawiających dzielny opór huraganowym porywom głównie przy użyciu... swojej parasolki! Parasol jest dość mizerną konstrukcją. Choć ładnie napina materiał, który wstrzymuje kapuśniaczek, to jednak po pierwsze ma on pewną wytrzymałość (często silnie skorelowaną z ceną), a po drugie przy wietrze staje się skrzydłem, które kompletnie nie jest w stanie poradzić sobie z wiatrem wiejącym od tej gorszej strony. W krótkiej walce, w której próbuje wyrwać się z uścisku posiadacza, szybko polega składając się w zupełnie nieprzewidzianą stronę. A przy silnym i zmiennym wietrze nie jesteśmy w stanie ustawiać go ciągle pod wiatr. A jeśli nawet - pewnie i tak polegnie. Na domiar tego w taką pogodę deszcz pada prawie że poziomo, więc co nam daje taki parasol? Tyle co nic. Więc rodzi się pytanie - dlaczego w taką pogodę ludzie i tak używają parasola, który niechybnie ulegnie destrukcji? Zresztą nie tylko to nasza narodowa domena, bo takie obrazki możemy obserwować na całym świecie. Tylko czy ktoś mi jest w stanie wytłumaczyć w jakim celu? Dlaczego ktoś dla oszczędzenia odrobiny twarzy od kropel wody (i jednocześnie pozbawienia się możliwości dostrzeżenia lecącej gałęzi) naraża swoje siły, zdrowie i nieszczęsny parasol? A może logiczne myślenie wywiewa z głowy razem z wiatrem? ;) |