wtorek, 11 marca 2014 Tematyka: bezpieczeństwo, błędy, ekologia, elektroenergetyka, katastrofa, kontrola, media, niewiedza, tragedia, wypadek, zdrowie, życie |
Mija trzeci rok od czasu największej katastrofy atomowej w dziejach. Fukushima. Tak, tak, największej w historii energetyki atomowej. Choć media generalnie milczą na ten temat, a cała sprawa jest tuszowana ze wszystkich stron, to jednak wcale nie pobliski Czarnobyl króluje na pierwszym miejscu, jak próbuje się wszystkim wmówić. Choć wtedy niewłaściwe działania pogłębiły kryzys, to jednak i tak było to niczym wobec tego, co wciąż trwa u wybrzeży Japonii. Ciągłe napromieniowywanie wody w oceanie, skażenie powietrza i wciąż kontrola na granicy jej totalnej utraty. A żeby uspokajać zwiększa się nawet ponad stukrotnie normy promieniowania. Tymczasem sytuacja wcale się nie normuje, a dawki promieniowania nie spadają. Wręcz przeciwnie. Awaria i katastrofa wciąż trwają. Jeśli po blisko 30 latach od wypadku w elektrowni niedaleko Prypeci skażenie dookoła nas powoli zanika, tak może się okazać, że za ten sam okres czasu Ocean Spokojny może przestać być oazą jakiegokolwiek złożonego życia, a całe wschodnie wybrzeże Azji i Australii, podobnie jak zachodnie wybrzeża obu Ameryk będą musiały być ewakuowane. Choć... jak pokazuje przykład Japonii, można wszystko ukryć i tak zmanipulować społeczeństwo, aby nieświadome zagrożenia cieszyło się krótkim i bolesnym życiem niepozbawionym wyzysku. Czy właśnie energetyka jądrowa okaże się miną, która potrzebuje tylko jednego zdarzenia, aby zasiała zniszczenie i koniec kolejnej cywilizacji na tej planecie? Przerażające, jak widać, są efekty tego, że ledwo panujemy nad otaczającą przyrodą i jak łatwo to panowanie można stracić. |