czwartek, 14 listopada 2013 Tematyka: kodeks drogowy, ludzie, motoryzacja, przepisy, ruch drogowy |
No właśnie. Znów powrót do tematu mgły. Bo wraz z każdą kolejną rażąca niedbałość i nieumiejętność korzystania z samochodów przez zdecydowaną większość doprowadza do szewskiej pasji. Gdy pojawia się umiarkowana mgła, natychmiast widać stado kierowców, którzy nie potrafią korzystać ze swojego samochodu, a ściślej - z zewnętrznego oświetlenia. Co więcej, dzielą się oni na dwie grupy. Jedna - o znacznie dłuższych tradycjach - to korzystający z tylnego światła przeciwmgielnego gdy tylko przejrzystość spadnie poniżej pół kilometra, ale wciąż przekracza nawet i 100m. Przypominam, że zakazane jest korzystanie z tylnego światła przeciwmgielnego przy przejrzystości powietrza powyżej 50m. Co więcej, jeśli ta spadnie poniżej, to wciąż nie ma obowiązku włączania tego światła! Niestety, wraz z nowymi przepisami i "modą", pojawiła się druga grupa kierowców, którzy podczas mgły w ogóle nie włączają świateł mijania, a korzystają wyłącznie z tych do jazdy dziennej. Tył samochodu pozostaje w ogóle nieoświetlony i dostrzeżenie takiego bywa zaskoczeniem. Szczególnie rozum odbiera wszelka automatyzacja. Podczas porannych mgieł często jest już na tyle jasno, że samochody nie przełączają same światła na mijania. Ten obowiązek podczas takich warunków spada na kierowców, którzy w ogóle zdają się tym nie przejmować. Niestety, im więcej automatyki, tym gorsze myślenie, co już dawno zostało zauważone choćby w przypadku uczni tak namiętnie korzystających z tanich i szeroko dostępnych kalkulatorów. To samo zjawisko niestety szerzy się przy każdej innej okazji. Kierowcy, myślcie i należycie korzystajcie ze swoich świateł! No chyba, że kogoś przerosło istnienie świateł do jazdy dziennej, czy nieużywanego na co dzień światła przeciwmgielnego z tyłu pojazdu. Oj, a co by było, gdyby ktoś musiał tak np. sam włączać światło przy cofaniu... |