niedziela, 27 października 2013 Tematyka: ludzie, reklamy, sklepy |
Tak, są takie! Za 25 złotych można przez pół godziny (tak, 30 minut!) poćwiczyć zakładanie i ściąganie okularów. I to nawet nie trzeba nosić własnych. Czynność jakże istotna, a jednocześnie rozluźniająca i pozwalająca zadbać o własną fizyczność! Gdzie? A no wystarczy się teraz wybrać do dowolnego już chyba sieciowego kina na film 3D. 30 minut reklam (przy sprzyjających warunkach), z czego każda puszczana w wersji 2D i zaraz po niej 3D. Wersja 3D z kolei to tak naprawdę wyłącznie przesunięte napisy (co można zobaczyć ignorując polecenia wkładania okularów). Nie dość więc, że za kupę kasy ogląda się reklam więcej, niż w darmowej telewizji, to jeszcze nie ma tam niczego kreatywnego, co stanowiłoby przewagę takiej reklamy od tej widzianej na małym ekranie. Cóż, sala miała niezły ubaw, gdy każda czarna plansza rozdzielająca kolejne spoty była komentowana z sali głośnym "włóż/zdejmij okulary 3D". Tylko chyba dzięki temu jakoś udało wreszcie dotrwać do początku seansu właściwego filmu. Kina mówią, że niby dzięki temu taniej, że lepiej... Tylko po jakiego czorta dodają mi do biletu kupon na sklep ze skarpetkami za 50zł (używanymi oczywiście) i kartę z numerem telefonu, która i tak wyląduje w koszu zaśmiecając środowisko (no bo ktoś przyjmie mi SIMa jako zużyty sprzęt elektroniczny)? No oczywiście wszystko jest w cenie biletu... Albo reklam... A potem płacz, że ludzie piracą.... |