sobota, 3 grudnia 2011 Tematyka: sklepy, święta, zakupy |
Powoli zbliżają się Święta, a w sklepach - szczególnie w soboty - widać coraz większy szał zakupów. Ubywa metalowych wózków sklepowych na swych parkingach, przejścia się korkują, a przemierzanie kolejnych metrów wymaga skupienia nie mniejszego niż kierowanie samochodem w godzinach szczytu. Jednak punktem kulminacyjnym są zawsze kasy. Wyścigi, bieganie po dodatkowe zakupy, albo kombinowanie po spojrzeniu na wyświetlaną kwotę. Ale zanim ktoś złapie się za głowę, wcześniej jest jeszcze jeden etap - wykładanie towarów na taśmę. Gdy już tylko widoczny jest skrawek wolnej taśmy na końcu, to już szybko muszą przekładać towar. Popychają wózkiem stojącego przed nimi w kolejce, bo ledwo sięgają do tej taśmy. Po chwili na końcu taśmy szybko wypiętrza się prawdziwy Mount Everest. I pytam - po co? Czy to cokolwiek przyspieszy? Czy nie zdąży się wyłożyć towaru w czasie, gdy dwóch klientów wcześniej będzie płacić za swoje zakupy? Czy nie można chwili odczekać i na spokojnie przełożyć swój towar? Dziś gro osób używa już kart do regulowania płatności. To też trwa dłużej, niż zapłata gotówką. Więc jest wystarczająco czasu, aby zdążyć spokojnie rozlokować swój towar na taśmie, a kasjerka nie musiała bawić się w Jengę. Można spokojnie zrobić sobie miejsce i nie popychać innych w kolejce. Wszyscy zdążą i niczego nie przyspieszy takie postępowanie, jakie widać u niektórych. Oj, choć supermarkety są na naszym rynku już tyle czasu, to wciąż widać brak kultury w korzystaniu z kas w nich znajdujących się. |