Polskę ogarnął szał. Przed kolekturami lotto kolejkowiczom rozdaje się herbatę! Gdy mieszkałem w Opolu z okien swojego „apartamentowca” mieszczącego się na 11 piętrze mogłem zawsze obserwować ludzi stojących z kuponami. Długość kolejki była wprost proporcjonalna do wygranej, jaka mogła być przyznana za trafienie „szóstki”.

Znacie ten dowcip? Jasio chwali się koledze:
- Zaoszczędziłem dziś 2 zł.
- W jaki sposób?
- Bo nie zdążyłem na autobus i zamiast wsiąść do niego, to biegłem za nim.
- Trzeba było biec za taksówką - więcej byś zaoszczędził.

Nie inaczej jest i z wygrywaniem w totka. Najwięcej zyskuje ten, kto nie gra w ogóle. Dlaczego? Wystarczy spojrzenie na Regulamin i znajomość podstaw probabilistyki. Otóż szansa na trafienie 6 z 49 liczb jest jak 1:13983816. Jeśli jeden zakład kosztuje 2 zł, oznacza to, że aby mieć pewność trafienia i wygrania 900 tys. zł należy wydać 28 mln zł. Absurdalne, nieprawdaż?

Z tego prostego rachunku można łatwo oszacować, że przy wygranych poniżej 25 mln nie warto w ogóle się starać (wliczam w to wygrane za pozostałe kombinacje). No dobra, ale co jeśli wygra więcej niż jedna osoba? Zakładając, że w najbliższym losowaniu wygrają 3-5 osób (skąd takie założenie - o tym za chwilę), to warto by brać udział w całej zabawie dopiero przy nagrodach około 100-125 mln zł. Wówczas możemy z dużą pewnością przyjąć, że poniesione nakłady na obstawienie wszystkich kombinacji zwrócą się.

Skąd w ogóle aż taka rozbieżność pomiędzy podstawowym milionem a rachunkiem prawdopodobieństwa? Zacznijmy od tego, że każde wydane 2 zł zasila budżet państwa kwotą 38 groszy z tytułu podatku. Następnie od każdego zakładu 40 gr odprowadzane jest ustawowo na rozwój kultury fizycznej (czymkolwiek to jest). To oznacza, że z naszych 2 zł do puli nagród przechodzi tylko 1,22. Pozostałą kwotą wspomagamy budżet państwa. Następnie od wygranej należy zapłacić podatek w wysokości 10%. Kolejne zasilenie budżetu.

Z tej analizy jasno wynika skąd się biorą kumulacje. To tylko mały zastrzyk gotówki dla naszego budżetu. Dzięki naiwnym ludziom omamionym reklamami o wielkiej wygranej można całkiem sporo sfinansować w naszym kraju. Jako, że z budżetem nie jest najlepiej, przygotowuje się coraz to większe kumulacje, aby zwiększyć wpływy do skarbu państwa i wyciągnąć od ludzi jeszcze więcej pieniędzy. I to za ich zgodą, bez protestów, bez mówienia o podwyższonych podatkach! Wystarczy prosty trik, a nawet Ci, co nie płacą „podatku od głupoty”, przełamują się i biegną go uiścić.

No właśnie, przygotowuje się... Nie, nie ma losowań. Bo statystyka wyklucza takie sytuacje, jakie mają miejsce. Liczne nagrania dokumentują, że losowanie to czysta fikcja. Wszystko jest przygotowane, a elektroniczny system potrafi łatwo odszukać kombinację potrzebną do wylosowania, aby główna nagroda nie padła. Lub aby podzielić ją wśród większej ilości osób. Dlaczego? Bo jedna osoba może po prostu zachować pieniądze i przez to budżet państwa nie zyska. Mogą taką łatwiej okraść i wówczas również nie przełożą się te pieniądze na konsumpcję i wpływy do skarbowej kasy. Tak, państwo dba o nas. Dlatego lepiej jest przy takich sumach podzielić nagrodę wśród kilku osób. Nie wierzycie? Posłuchajcie jutro wiadomości ile ludzi trafiło te 6 liczb i przypomnijcie sobie, o ilu osobach pisałem.

Tak więc wracając do naszych wyliczeń - z każdego postawionego zakładu skarb państwa pierwotnie zyskuje ok 0,90 zł (przy założeniu, że obstawia się w sytuacji pewnego zwrotu pieniędzy). Następnie wykorzystując nagrodę płaci się kolejny podatek VAT od zakupywanych dóbr. Czyli z 50 mln złotych, 5 mln trafi pierwotnie po wygranej, a z tego jeszcze ok 10 mln w późniejszym czasie i tak wróci. Ile trafiło już wcześniej? Prawdopodobnie około drugie 10 mln. Czyli organizując taką kumulację państwo zarobi bez mała 50% z nagrody. Dlatego grajcie wszyscy, obstawiajcie, skreślajcie, szukajcie systemów, kombinacji! By innym żyło się lepiej!