poniedziałek, 1 sierpnia 2011 Tematyka: drogi, kodeks drogowy, prawo, ruch drogowy |
Skąd się bierze coraz większa liczba ofiar wypadków? Po szoku wywołanym zaostrzeniem przepisów wobec nietrzeźwych kierujących, wszystko wraca do „normy”. Pijani jeżdżą, bez prawa jazdy jeżdżą. Ba, do tego jeszcze w ciąży i z nogą w gipsie także! Z jednej strony mówi się tyle o zbyt małych karach, o ułańskiej fantazji polaków za kierownicą. A z drugiej... No właśnie! Absurdalny przepis, który nakazuje demontaż atrap fotoradarów. Mało tego, tam gdzie są, mają być jeszcze oznakowane i z daleka widoczne! Żeby każdy mógł wyhamować przed nim i rozpędzić się znów za nim. Tylko po co taki fotoradar? Jeśli nauczymy, że o każdym miejscu ostrzeże nas odblaskowa taśma i koledzy z CB, to czy w ten sposób zwiększy się bezpieczeństwo? Co mają na celu takie zmiany? Przecież to zawsze świadomość, że w każdej chwili możemy zostać przyłapani na niebezpiecznej jeździe ma studzić temperament niektórych kierowców. Idąc tym tropem - oznakujmy wszystkie nieoznakowane radiowozy! Wprowadźmy ostrzeżenia, że leci helikopter z radarem. A w barach niech policja publikuje mapki, jak dojechać po pijanemu do domu, aby nie natknąć się na patrol. A na światłach pozwólmy jechać na czerwonym, jeśli nie widać innego pojazdu. Rząd zamiast poprawiać bezpieczeństwo, coraz bardziej je obniża. Podwyższenie limitów na autostradach już daje sygnał, że można jeździć szybciej. A czy to autostrada, czy inna droga to kogo to obchodzi. Zwiększone przywileje dla rowerzystów także dają poczucie, że są oni panami drogi. Coraz mniej rygorystyczne podejście wobec punktów karnych oraz stagnacja w stawkach mandatów za poszczególne wykroczenia. Czemu ma to wszystko służyć? |