Na początku do przeżycia potrzebne było powietrze, woda i pożywienie. Tak sobie radzili zapewne ludzie pierwotni i żyli na tyle, że istniejemy dziś my. ;) Gdy człowiek opanował ogień okazało się, że bez niego nie potrafi radzić sobie z innymi stworzeniami ani nie potrafi przygotować posiłków tak, by zapewnić przetrwanie swojemu gatunkowi. Z biegiem lat powstał handel, a niedługo po nim sztuczne środki płatnicze. Wszystkimi zawładnęła żądza pieniądza i te, kto ich nie miał, nie miał szans na życie. Kolejnym etapem była elektryczność, bez której dziś znów jesteśmy ślepi i sparaliżowani, niczym neandertalczyk na pustyni. Znalezienie świeczki graniczy z cudem, a bez niej to już totalna katastrofa. Notabene to też ogień, którego kiedyś nie było. Brak prądu to paraliż miast, brak możliwości zakupów, ciemności, brak możliwości przechowywania jedzenia, brak komunikacji na szerszą skalę. A taki scenariusz fundują całej europie genialne Niemcy realizując głupi plan wyłączania elektrowni atomowych nie będąc w stanie zrekompensować produkowanej przez nie energii. A jeśli doczekamy się przyszłości, to bez czego nie będziemy mogli się obejść? Bez samochodu? A może bez samolotu? Pewnie bez komputera i Internetu. Notabene, dla niektórych brak tego ostatniego już teraz jest końcem świata. Co jeszcze człowiek wymyśli, co stanie się niezbędne do przeżycia niczym tlen i woda? Dziwny ten rozwój i ewolucja, która powoduje, że wymagania tylko wciąż wzrastają. Bo kto przetrwa, jakby go wysłać na miesiąc do miejsca bez prądu, komputera, internetu, telefonu i bez pieniędzy? Ale w ramach zakończenia przykład odwrotny - coraz więcej ludzi potrafi przeżyć bez miłości, bez partnera, bez bliskich relacji z innymi. Te potrzeby zdają się zanikać. No a jeśli jest miłość, to istnieje ona w czystej postaci, czy może jest tylko półśrodkiem do wzbogacenia się, czyli zapewnienia czegoś niezbędnego do przeżycia dziś? |