wtorek, 1 lutego 2011 Tematyka: praca |
Zastanawialiście się kiedyś nad, dość paradoksalnym, zjawiskiem szukania pracy? Taka osoba, która nie ma pracy, a chce pracować, aby znaleźć właściwą i odpowiednią musi poświęcać naprawdę dużo czasu, włożyć w to dużo wysiłku i generalnie napracować się, aby odnaleźć swój cel. Tylko nieliczni mają takiego farta, że ktoś im coś powie, gdzieś przypadkiem usłyszą, albo mają kogoś z rodziny czy znajomych na stanowisku pozwalającym na zatrudnianie innych lub przynajmiej maących wpływ na to i już, hop-siup, stają się pracownikami tam, gdzie im dobrze. Choć "znajomości" wcale nie są, w moim odczuciu, czymś dezdyskusyjnie nagannym. A reszta niestety musi się starać. A co, jeśli ktoś pracuje, lecz pracę chce zmienić? Kiedy znajdywać czas na wyszukiwane ofert, umawianie się, spotkania, rozmowy? Pamiętam, jak po skończeniu studiów także rozpocząłem szukać zajęcia. A właściwie już przy końcu. Wcześniej - stwierdziłem, że dam sobie trochę wytchnienia. I trochę zmartwiło mnie, gdy po dwóch miesiącach niczego nie umiałem znaleźć. A kilometrów trochę się przebyło. Lecz często kończyło się na rozmowach, po których już nikt się nie odezwał. Czasami bardziej rzeczowe. A czasami tak kuriozalne, że miałem ochotę wyjść za drzwi. Czasem rozmawiało się z osobą, która tylko miała za zadanie wyłowić parę osób, a sama nie miała pojęcia o zawodzie. A czasem były to rozmowy na poziomie, jakby ktoś szukał wysokiej klasy specjalisty do spraw pracy u danego pracodawcy, który by pracował na dodatek za dwa tysiące. Setki podań, kilkanaście listów pisemnych. Może z 10% odpowiedzi. W końcu trafiła się ta jedyna. I już wiedziałem, że zagrzeję miejsce. Ale czasy się zmieniają... Teraz czasem sam dostaję propozycje spotkań. Choć zawsze są wątpliwości, bo można trafić gorzej. No i ten czas potrzebny na rozmowy, a tu ciężko nawet o zaległy urlop się wystarać. Każdy patrzy, by przypadkiem się nie nudzić, zamiast pomyśleć o zwykłym zmęczeniu, a czasem wręcz niechęci do pracy. Coś, co kiedyś sprawiało przyjemność, staje się przyczyną zniechęcenia. A może skorzystać z jednego z telefonów? Tylko skąd będę wiedzieć, że taka opcja będzie bardziej trafna od tej mozolnie wyszukanej? I skąd wiedzieć, że nawet ta mozolnie wyszukana będzie lepsza od sytuacji obecnej? Chyba trzeba być dobrym poszukiwaczem pracy, by umieć pracę znaleźć. Lecz tacy chyba nie potrzebują szukać co chwilę nowego zatrudnienia? Paradoks? |