czwartek, 27 stycznia 2011 Tematyka: nauka, niewiedza, zdrowie |
To paradoks, że po tylu latach cywilizowanego życia, nauki, spektakularnych doniesieniach ze świata medycyny, umiejąc podróżować w kosmos, zaglądając w jego zakątki oddalone o miliardy kilometrów wciąż nie znamy do końca tego, co jest tuż obok nas. Z jednej strony świat obiegają informacje o wynalezieniu sztucznej skóry, bliskości odkrycia sztucznej krwi, możliwości klonowania wszelkich żyjących istot i genetycznych modyfikacjach już nie tylko żywności czy owadów, ale praktycznie dowolnej żywej istoty. A wciąż bezskuteczne są dążenia do walki z rakiem czy AIDS. Wciąż wiele chorób zabija dlatego, że kompletnie nie wiemy, jak leczyć. Swoją drogą wiele nowych chorób "powstało" w ostatnich dekadach. Ale czy to efekt mutacji istniejących, czy może tylko zdolność odkrywania, a może nasze wyprawy w kosmos skończyły się przywiezieniem na Ziemię małych kosmitów, których ogólnie nazywamy wirusami i bakteriami? Ale i oddalając się od tych wielkich, szumnych badań za miliony, które mają wybawić od śmierci, okazuje się że do dziś dnia nie potrafimy znaleźć lekarstwa choćby na wirus wywołujący opryszczkę. Jak możemy chcieć zwojować Wszechświat, skoro nie potrafimy sobie poradzić z czymś, co jest prawie na każdym kroku i co męczy ludzi od stuleci? A takich chorób jest dziesiątki, jeśli nie setki czy tysiące. Żyjemy z nimi. Nie zawsze zabijają. Ale wyleczyć się z nich nie da, a to, co nazywa się "leczeniem" jest tylko leczeniem objawowym, a nie przyczynowym. Ale czemu się dziwić, skoro nie znamy nawet przyczyny choroby. Świat jest jeszcze pełnym tajemnic, nierozwiązanych zagadek czekających na odkrycie. Potrafimy zajrzeć w strukturę atomów, potrafimy zajrzeć w odległe galaktyki, a jednak wciąż nie potrafimy znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Czyż to nie jest ironia? |