wtorek, 7 grudnia 2010 Tematyka: ludzie, polityka, sprawiedliwość |
Jakiś czas temu w mediach zrobiło się trochę szumu o jednym z polityków którzy przemawiał do pustej sali sejmowej. Na ponad 400 "pracujących" w sejmie posłów wszyscy postanowili w piątek o 13.00 rozpocząć już weekend. Oto, jaki mamy rząd. Toż na nikomu niepotrzebnych wykładach na studiach bywały większe frekwencje. I nikt za przebywanie na wykładach nie dostawał ponad 10000 zł miesięcznie! Czy ktoś sobie wyobraża ot tak nie przyjść do pracy, kiedy mu się już nie chce? Fakt, bywają czasy, gdy posłowie zasiadają po kilkanaście godzin w ciągu doby na swoich miejscach, jeżdżą w delegacje... Ale czy aby na pewno taka praca, jaką prezentują jest warta nie tylko 10000-15000 zł za miesiąc ale też darmowych przejazdów środkami lokomocji, immunitetu i wielu innych przywilejów? Czy my, za podobne poświęcanie czasu, dostalibyśmy tyle gratyfikacji od pracodawcy? Ale abstrahując od wymiaru materialnego - oto obraz, jakim szacunkiem wobec siebie darzą się nasi politycy! Jak zareagowałby zwykły człowiek, którzy przygotował mniej lub bardziej nudne oratorium, lecz nikt go nie chciał wysłuchać? Skoro mają takie podejście do siebie nawzajem, to jakie podejście mają wobec reszty ludzi? I oto, kogo my - naród, zatrudniamy! Za co płacimy rok w rok i przy każdych zakupach. A oni nawet nie chcą zrzec się choć części gratyfikacji za weekend zaczynający się w piątkowe południe i za nietykalność, jakiej nie ma w tym kraju nikt inny. Ale fakt faktem - nie ma na kogo głosować. Bo aby tam się dostać, trzeba być cynicznym, gruboskórnym, egoistycznym, pełnym pogardy dla innych kłamcą, który na dodatek przedstawiany jest często w mediach niczym bohater, którego miliony uwielbiają. Trzeba być naprawdę elitarną jednostką by być uwielbianym właśnie za to wszystko, co w każdym innym przypadku zakończyłoby się dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. |