Stary telewizor zrobił jakiś czas temu wysiadkę... Akurat się złożyło, że w domu nikogo więcej w tym okresie nie było. Więc staruszek odpoczywał sobie długi czas. I wcale by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie wróciła część domowników, która bez TV okropnie zaczęła się nudzić. Chcąc, nie chcąc, trzeba było wybrać się po sklepach na przegląd oferty. Pierwsze kroki skierowałem do jednego ze sklepów, gdzie trafiłem na wyjątkowo uprzejmego sprzedawcę - pan w średnim wieku. Długo rozmawiałem, zaprezentował ofertę, przedstawił warunki, pokazał obraz, porozmawiał, podywagował. Generalnie super miły gość i obiecał, że zawsze może zejść z ceną na "promocyjną" także dla innego telewizora. Ten, co mieli, był faktycznie tani... Jednak po przeglądzie rynku (internetowym, a jakże) znalazłem nieco lepszy model, który ceną różnił się o 20 zł. Postanowiłem raz jeszcze udać się do tego samego sklepu i zapytać o tenże model i możliwą cenę. Niestety mojego otwartego sprzedawcy nie było. W zamian kobieta sztywno poinformowała, iż taką mają cenę i niżej nie zejdą. Cóż było począć... Udałem się do drugiego sklepu. Tam niestety wybór był mizerny wśród tak małych telewizorów (32"). Wybrałem więc inny oddział tego pierwszego sklepu w nadziei, że trafię na lepszego sprzedawcę. Ten niestety także z ceny nie chciał zejść. Gdy zasugerowałem, że można ten model kupić 200zł taniej, a sam będę gotowy kupić u niego, jeśli mi upuści jeszcze o stówkę, zaczęło się najlepsze... - A to w jakimś innym sklepie? - W sumie tak. Internetowym. - A to niech pan sobie kupuje w Internecie. Co pan zrobi, jak się okaże, że nie działa? - To samo co zrobiłbym z waszym - udam się do punktu serwisowego LG, które są w całej Polsce. - I będzie miał pan problemy, żeby chodzić... - A co za różnica, czy pójdę do punktu serwisowego, czy przyjdę tutaj do sklepu? - U nas sprawdzone. Ale jak pan chce taniej, to niech pan kupuje w Internecie. Powodzenia życzę! Z rady skorzystałem i owszem! :D Po prostu pod jego słowem "sprawdzony" mogłem dostać wysłużony telewizor z wystawy. Kupując w sklepie z netu, miałem pewność, że oni na żadną wystawę go przecież dać nie mogli. A producenci raczej bubli nie wypuszczają, więc skąd ten sceptycyzm u sprzedawcy? Kupiłem i dostałem w ciągu 3 dni (roboczych) od złożenia zamówienia. Jedyny minus - muszę wieźć stary do punktu, gdzie go odbiorą. Ale to i tak taniej, niż 200zł (po doliczeniu kosztów przesyłki nawet do zakupionego telewizora, o czym sprzedawcy nie chciałem już wspominać). Cóż, jeśli chciał sprzedać, to obrał bardzo kiepską taktykę wmawiania mi, że z Internetu dostanę coś gorszego, niesprawnego i bardziej kłopotliwego. Mógł poruszyć 10 innych argumentów, dla których miałbym wybrać jego sklep (np. jakieś punkty w promocji, jakiś rabat na coś innego, że dostanę od ręki, że chętnie wezmą stary). Ale skoro sam mnie odprawił? Tym bardziej, że zaznaczyłem, iż cena tego podobnego modelu jest rzeczywiście konkurencyjna, ale już nie tego, który chciałem kupić. I tak stoi w domu nowy telewizor, przy którym skupia się teraz reszta domowników. Trochę mankamentów ma, ale za tą cenę... Tylko - pomoże ktoś wynieść tego 20kg kolosa starego? ;p |