I znów wyciągając dzisiejszą pocztę głównie w skrzynce znalazłem ulotki kredytowe, pizzeryjne i innych różnych instytucji, które tylko czekają na nasze pieniądze i by ulec tej formie reklamy. Wszystko to skrzętnie odsiewane ląduje na skrzynce. To, co zabieram do domu, to często jest jedno wielkie nic. Dobrze, że niektóre z hipermarketów dają swoje gazetki do specjalnych koszy, z których jeśli chcę, to sobie wezmę.

Dziś chyba już wszyscy nauczyli się żyć z tymi śmieciami w skrzynce i wyrzucać to zaraz po wyciągnięciu. Ale kiedyś było inaczej. Pamiętam początki spamu i listy pod tytułem "wygrałeś!". Ja nauczony byłem już tego, czym jest spam w świecie wirtualnym, więc i w realnym szybko go rozpoznawałem. Ale nie wszyscy. Pamiętam, jak pewnej nocy ojciec wrócił z drugiej zmiany na kopalni. Wszyscy już spali w domu, lecz wkrótce został on przerwany głośnym "Dawid wygrał 100 000zł!". Pewnie gdyby nie to, że zostałem brutalnie ściągnięty znów do tego świata, to śmiałbym się z tego. Ile to tłumaczenia było, że to nie tak, że to tylko reklama i naciągactwo, że niczego nie wygrałem. A było tym trudniej, że faktycznie często w różnych konkursach uczestniczyłem i wygrywałem.

Na następny dzień lektura tych śmieci, zdrapek i innych bajerów trwała. Ja to olewałem. Potem przyszedł kolejny list i kolejny... Po jakimś czasie raz w tygodniu ktoś "wygrał". Były to czasy oblężenia tego typu listami. Trochę chyba musiało potrwać, zanim ludzie nauczyli się, że to jedno wielkie oszustwo, gdyż dopiero po kilku latach tego typu listy zaczęły systematycznie znikać. Nastawiono się na bardziej uczciwą reklamę produktów i usług. Tylko żal serce ściska, jak się pomyśli, ile to papieru na to schodzi; dobrej jakości papieru, który ląduje natychmiast w śmieciach. Czy to na prawdę się opłaca? Czy ktoś potrafi uzasadnić, że na ileś tam ulotek znajdzie się jednego klienta, który pokryje te koszty? I może czas wymyślić antyspamowe filtry także do tych zwykłych, tradycyjnych skrzynek na listy. Czy ktoś ma jakiś pomysł?