czwartek, 15 lipca 2010 Tematyka: humor, wypadek, życie |
Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku... - dość prozaiczne powiedzonko często powtarzane małym dzieciom, niż wśród dorosłych ludzi. A czasem by się komuś przydało go powtórzyć mimo swego wieku. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam, jak ś.p. dziadek siedział wraz ze mną i babcią przy śniadaniu. I kto by pomyślał, że metafory, obrazowanie, przenośnie występujące w powiedzeniach i przysłowiach mogą być odniesione aż tak dosłownie do swojego znaczenia. Otóż podczas wspomnianego śniadania przenosiłem na ostrzu noża smakowite masło, które dzień wcześniej samemu ubijałem (krów nie doiłem ;) ), z jednego końca stołu w kierunku swojej pajdy chleba. I niczym lecący Ikar, któremu skrzydła roztopiły się pod promieniami słońca, tak i moje masło dokładnie nad gorącą herbatą nieco się podtopiło i ześlizgnęło wprost do szklanki. Wówczas sytuacja wydała mi się całkiem zabawna, co surowe oblicze dziadka jawnie krytykowało. Jemu śmiech wydawał się dewiacyjnym. Herbata jednak na smaku nie straciła i wbrew jego przepowiedniom, wypiłem z ochotą. Z dzisiejszym "masłem" jednak bym tego nie próbował! ;) Cóż było - sprowadzony do poważnego zachowania dokończyłem. I kto by pomyślał, że następnego dnia dokładnie identyczna sytuacja zostanie odegrana właśnie w jego wykonaniu. Punkt w punkt, obraz po obrazie. Może tylko z tą różnicą, że dla niego wcale nie było to śmieszne, w przeciwieństwie, jak odebrałem to ja i babcia. Milczenie jego pozostało bardzo wymowne. Więc ostrożnie z tym, z czego się śmiejemy, na widok czego pukamy się w czoło, co daje w nas poczucie tego, że jesteśmy lepsi od innych i jakie działania, stany i reakcje wywołują niezrozumienie w otaczającym nas świecie. ...Dziadek się śmiał i sam to miał. |