Pewnie większość z nas uważa, że życie jest ciągiem zdarzeń przyczynowo-skutkowych. Metaforycznie często życie ujmowane jest jako ścieżka, na której spotyka się dziury, czasami wiedzie nad przepaścią, a czasem po porośniętej mchem skale; na której czasem są skrzyżowania, a to, którą drogą pójdziemy dalej ma wpływ na to, co na niej spotkamy. Osobiście - co chyba zrozumiałe - lubię bardzo przyrównanie do torów kolejowych i zwrotnic w roli skrzyżowań. Ile razy też zastanawialiśmy się, co by było, gdybyśmy obrali inną drogę. Niektórzy uważają, że nie należy żałować swoich wyborów, inni je rozpamiętują, a jeszcze inni próbują czasem zaczynać wszystko od początku. Tylko chyba tak do końca się nie da. Życie, doświadczenia, zawsze jednak w jakiś sposób nas kształtują, w jakiś sposób wpływają na to, jakimi jesteśmy. Przynajmniej takie jest moje zdanie. A może się mylę? Co do grupy pierwszej, to wśród nich chyba najwięcej można znaleźć wyznawców teorii, że przyzwyczajenie jest naturą człowieka i do wszystkiego można przywyknąć, wszystko zaakceptować. Choć moim zdaniem tak wcale nie jest do końca. Kiedyś też wierzyłem, że im więcej bólu, im więcej goryczy, tym łatwiej jest wszystko znieść. A jednak rzeczywistość weryfikuje ten pogląd. Nadzieje podsuwane przez życie, a następnie brutalnie i bezpardonowo odbierane za każdym razem rodzą tyle samo łez, tyle samo bólu i cierpienia. Nie do wszystkiego można przywyknąć, nie do wszystkiego można się przyzwyczaić. Pozostali jeszcze Ci rozpamiętujący. Gdyby kiedyś nie popełnili błędu, gdyby wybrali inaczej, to teraz byłoby lepiej. A ja się pytam - czy wówczas można było wiedzieć, że wybór jest zły? Czy dało się ocenić daną decyzję już podczas jej podejmowania, czy dopiero wdrapanie się na górę sprawiło, że dostrzegliśmy prostszą drogę. Myślę, że nie można oceniać decyzji przez pryzmat czasu, gdyż ten daje nam znacznie więcej wiedzy, ale jednocześnie sprawia, że wyboje na łatwiejszej ścieżce życia stają się niewidoczne z dalekiej perspektywy. Jeśli jednak chcemy je poznać, to może czasem rzeczywiście warto zawrócić i wybrać inną drogę? Tylko niestety niektórym brakuje na to sił, by rzucić w cholerę to, co zdobyli do tej pory i spróbować innego rozwiązania. Czy ich krytykuję? Nie. Wszak nie można mierzyć kogoś względem siebie, nie można oceniać czyiś wyborów i nakazywać danych rozwiązań nie znając do końca sił, jakie w kimś drzemią. Ale z pewnością można im pomóc, wesprzeć, trochę podprowadzić w tej drodze, na której już się znaleźli. A reszta zależy od nich. Byle by tylko nie uciekali z niej w nicość, bo wtedy co tu po nas, skoro nie będzie nawet kogo wesprzeć? Aga, nie poddawaj się i walcz dalej, jak walczysz, nawet, jeśli wydaje Ci się, że nie masz już sił! A może znajdziesz kogoś na swojej drodze, kto poda Ci pomocną dłoń i wskaże skrót ku innemu szlaku. |